Posty

16.

- Wyjaśni mi ktoś co tu się dzieje ? Od kilku dni nie wiem co się z nią dzieje, gdzie jest i czy w ogóle żyje ?! - krzyknąłem do telefonu rozdrażniony. - Niestety nie możemy udzielić panu takich informacji - buc po drugiej stronie telefonu, chyba nie miał żadnych uczuć. - Wiesz co ? Pierdol się ! - rzuciłem telefonem o podłogę. Nie wiedziałem tak na prawdę nic. Chciałem tylko zaspokoić sumienie tym, że nic jej nie jest. Bardzo ją kochałem i martwiłem się. Najzwyczajniej w świecie. ~ PARLAMENT NATO, SPOTKANIE W USA, GODZINA 11:00 ~ - Wszyscy na pozycje - rozkaz to rozkaz. Zajęłam miejsce przy okrągłym stole, na przeciwko Dasoul'a. Wszystko zaczęło się zgodnie z planem i trwało w najlepsze. Ale co dobre się szybko kończy, tak więc piąta osoba, która wyszła na mównicę zdradziła się, ponieważ na marynarce odbijał się kontur broni. Mrugnęłam porozumiewawczo do Soul'a. - Przepraszam przeprasza. Chyba teraz powinnam wyjść ja - widziałam złość na twarzy i zastanawiałam się c

15

* MEDELLIN, TYŁ DOMU JUAN'A, BASEN, GODZINA 10:32* - To już jutro - westchnął, przypominając mi o podroży. - Nie rozmawiajmy o tym, nawet nie uśmiecha mi się tam jechać - upiłam łyka drinka.  - Spotkamy się w trasie prawda, dołączysz do mnie ? - Jeśli nic nie zepsuje się jeszcze bardziej - mruknęłam. Zamyślona zdołałam usłyszeć dzwonek do drzwi. Wstałam i otworzyłam. - Co ty tu robisz, a poza tym skąd masz adres ? W sumie jeśli zechcesz to możesz wiedzieć wszystko nawet o mojej praprababci - spojrzałam sarkastycznie. - To chyba twoje - pokazał mi moją odznakę. Szybko wyrwałam mu ją z ręki. - Widzę, że nie jestem proszonym gościem. Czyżby nieodpowiedni moment ? - rzekł sarkastycznie. - Nawet nie wiesz jak bardzo - odwarknęłam. - Oj no kochanie, wiedziałaś, że kiedyś i tak znowu pojawię się w twoim życiu, tylko nie wiedziałaś kiedy dokładnie. Zapomniałem, że nie zdążyłaś jeszcze sprawdzić moich bilingów i wyciągu z konta. - Zamknij się i nie mów więcej do mnie

14

- Może dlatego, że cię znam i kocham, a poza tym wiedziałem, że tego będziesz żałował - przejechałam ręką po jego torsie. - Nie dość, że zadziorna to jeszcze jak potrafi przenikać w moje myśli - ucałował zagłębienie mojej szyi. - Będziesz się długo tak ze mną bawił, czy zaczniesz się wreszcie ze mną pieprzyć ? - spojrzałam głęboko w jego oczy i przygryzłam wargę. - Wcale nie muszę się z tobą bawić, bo wiem,że i tak jesteś mokra - obrócił mnie tak, że leżałam na plecach. Rozpiął mój stanik i zaczął całować moje plecy. A potem to już był tylko błysk - on we mnie, krzyk i rozkosz. *** - A ty przypadkiem nie masz jutro koncertu ? - zapytałam zdziwiona, bo w sumie planowo mieliśmy być dzisiaj w Miami. - Jest gala, zapomniałem ci powiedzieć. Nie w Barcelonie, a w Madrycie. Więc jeszcze dzisiaj tam sobie polecimy, żeby nie kombinować. - Wiesz co ? Nawet nie mam się w co ubrać - zmierzwiłam go wzrokiem, a on wstał i z szafy wyjął duże, czarne pudełko. Podszedł do mnie i wręczył.

13

- Oho, trochę huczy w głowie, Eulalia ! - zawołałam przyjaciółkę. - Nie krzycz. proszę - przyszła zakwaszona. - A miało się skończyć tylko na lampce - zaśmiałam się - Dobra, zbierajmy się, bo dziś nie dojedziemy do roboty - zwlokłam się z łóżka i podeszłam do walizki. Wyjęłam z niej ubrania i pokierowałam się do łazienki. Po pół godzinie byłam gotowa, czekając na Lalie, zrobiłam śniadanie, które wspólnie zjadłyśmy i pojechałyśmy do ośrodka. *** - Przestań obracać ciągle ten telefon w ręce ! - zganiła mnie przyjaciółka. - Minęło już 24 godziny, odkąd się nie odezwał - wypuściłam powietrze. - Widzę, ze nieźle mu pojechałaś - poklepała mnie po plecach i poszła do gabinetu. *JUAN W TYM SAMYM CZASIE* - A może te 24 godziny ciszy to za dużo już ? - spytałem Miguela, kiedy na tarasie popijaliśmy kawę. - To chyba ona powinna się pierwsza odezwać - upił łyk czarnej cieczy. - W sumie to mi jest głupio, że się zachowałem jak prawilny dupek - podrapałem się po głowie. - R

12

- I kto tu ma głowę na karku ? No kto ? No powiedz mi kto kupił jeszcze pudełko lodów na zapas ? Hmm ? - czy jego czasami można gdzieś zamknąć ? - Nie oszukuj się, skarbie, i tak je dzisiaj zeżresz jak świnka - cmoknęłam go w policzek i poszłam do salonu. - Uważasz, że jestem gruby jak świnia ?! - ups, irytacja. - Nie, uważam, że jesteś wystarczająco gruby na tyle, że mam się za co złapać w łóżku jak odlatuje - puściłam mu oczko, a on rzucił się obok mnie, ale po chwili położył mi się na brzuchu. - Wiesz co ? Kocham cię - te piękne brązowe oczy, pełne miłości i szczerości. - Ja też, nawet nie wiesz jak mocno - ucałowałam go w usta. Słodko wyglądał w tej swojej pudrowo-różowej bluzie, która jakimś dziwnym przypadkiem była też jedną z moich ulubionych. - Nie spytam dokąd i stąd czy stamtąd, bo nie jest ważny kierunek. Z tobą boso dniem i nocą mój najlepszy duet. Złapmy w biegu jakiś zacny trunek. Znasz mój numer, chodź nad strumień, chodź na spacer * - wyszeptałam mu wprost w usta i

11

Nie mieliśmy wytchnienia nawet kiedy byliśmy w domu. Jak nie sprawy prywatne to służbowe i tak w kółko. Kochałam to życie, ale kochałam i to, kiedy mogę usiąść i odpocząć. Lecz ten dzień do takich nie należał. *** Nienagannie wyprasowana spódniczka i opadające na plecy fale. Czarne pończochy, szpilki i grzeczna koszula. Perfumy z dużego domu mody i zaręczynowy pierścionek z 24-karatowego złota z diamentem. Byłam gotowa. Czekałam jeszcze tylko na Kolumbijczyka, który od pięciu minut pastował swoje pantofle. - Zaraz dziurę w nich zrobisz, spokojniej trochę. Już idealnie się błyszczą - po moich słowach odłożył pastę i przejrzał się ostatni raz w lustrze. Poprawił marynarkę, odpiął jeszcze trzeci guzik w białej koszuli, a następnie złapał mnie za rękę i przepuścił w drzwiach. Zakluczył dom, otworzył mi drzwi w swoim samochodzie i z piskiem opon odjechał spod posiadłości. *** - Witam państwa Arias - dyrektor do spraw marketingu ucałował moją dłoń, a następnie podał swoją Ko

10

- Wiesz, Juan, zawsze miałam cię za tajemniczego, ale teraz to już lekka przesada. Jedziemy jakąś pustynną drogą, cholera wie gdzie, a ty jeszcze głupkowato uśmiechasz się pod nosem. Ogarnij się - skrzyżowałam ręce na piersiach i przeniosłam ponownie wzrok na przednią szybę. -  Si te sientes sola, llama a cualquier hora. Toda mi vida te la pongo a tus pies. No pidas permiso, solo ven conmigo. Te subo al cielo y no te dejo caer  [1]  - beszczelnie zaczął śpiewać, ignorując mnie totalnie. - Jak mi nie powiesz, to nigdzie z tobą nie idę, pff - oburzenie, level maksymalny. - Już teraz nic z tym fantem nie zrobisz, KOCHANIE - podkreślił ostatnie słowo swojej wypowiedzi i położył mi rękę na kolanie - Z dzieciństwa chyba wiesz, że niespodzianki lepiej smakują kiedy się o nich nie wie. - To nie zmienia faktu, że i tak cię zatłukę, Arias - wycedziłam przez zęby. - Momentami, z wzajemnością - zaśmiał się i odwrócił wzrok. *** - No i o co tyle bólu dupy ? - zaparkowaliśmy przed niewiel

9.

PRZEPRASZAM ! NIE MOGŁAM DODAĆ WCZESNIEJ DODAJĘ DWA NA RAZ, WIĘC ZACZNIJ CZYTAĆ OD 7 POZDRAWIAM CIEBIE <3 *** Wszedł powoli do wanny, siadając na przeciwko mnie. Piana okrywała moje ciało niczym kołdra. Patrzyłam z pożądaniem w te piękne, brązowe oczy. - Jak się czujesz z tym, że jesteś jedyną laską, której robię dobrze ? - pewne spojrzenie i ta bezpośredniość - zawsze to mi w nim imponowało. Kochałam te intymne rozmowy. - A jak ty się z tym czujesz, że tylko tobie pozwalam sobie zrobić dobrze ? - przygryzłam lekko wargę. - Czuje się jak pan świata, a kiedy wiem, że nie masz nic pod ubraniem kiedy stoimy w tłumie, myślę będę ją dzisiaj wieczorem rżnąc, a potem wracam do teraźniejszości i czuję, że jesteś tylko moja. - ten znajomy dreszczyk przeszedł przez moje ciało. - A wiesz, że kiedy łapiesz moją małą dłoń, patrząc na twoje palce pianisty, chciałabym, żebyś robił mi dobrze gdziekolwiek się da ? - jego ogniki w oczach, cały czas miały mnie na uwadze. - Teraz będę j