11
Nie mieliśmy wytchnienia nawet kiedy byliśmy w domu. Jak nie sprawy prywatne to służbowe i tak w kółko. Kochałam to życie, ale kochałam i to, kiedy mogę usiąść i odpocząć. Lecz ten dzień do takich nie należał.
***
Nienagannie wyprasowana spódniczka i opadające na plecy fale. Czarne pończochy, szpilki i grzeczna koszula. Perfumy z dużego domu mody i zaręczynowy pierścionek z 24-karatowego złota z diamentem. Byłam gotowa. Czekałam jeszcze tylko na Kolumbijczyka, który od pięciu minut pastował swoje pantofle.
- Zaraz dziurę w nich zrobisz, spokojniej trochę. Już idealnie się błyszczą - po moich słowach odłożył pastę i przejrzał się ostatni raz w lustrze. Poprawił marynarkę, odpiął jeszcze trzeci guzik w białej koszuli, a następnie złapał mnie za rękę i przepuścił w drzwiach. Zakluczył dom, otworzył mi drzwi w swoim samochodzie i z piskiem opon odjechał spod posiadłości.
***
- Witam państwa Arias - dyrektor do spraw marketingu ucałował moją dłoń, a następnie podał swoją Kolumbijczykowi.
- Miło mi cię widzieć - odezwał się mój narzeczony, a następnie odsunął dla mnie krzesło od wielkiego, szklanego stołu. Usiadłam, a po chwili Maluma zajął miejsce przy mnie. Zaczęliśmy rozmowę dotyczącą polanów na najbliższe miesiące i nagle Londono położył dłoń na moim kolanie, a potem ta dłoń delikatnie przesunęła się w górę, do granicy pończoch. Przygryzłam delikatnie wargę i spojrzałam ukradkiem na niego. On też się we mnie wpatrywał przez okulary, które sprawiały, że wyglądał jeszcze seksowniej. Czyli tak, jak lubiłam.
- ... jak już wrócicie z trasy, będziecie mogli podjąć ostateczną decyzję co dalej, czy chcecie już tak na poważnie zakładać rodzinę, czy chcecie jeszcze jakieś wyjazdy i tak dalej. Na dzisiaj to tyle. Ja wracam do siebie, a u was na biurku jest jeszcze parę papierów do przejrzenia przed wyjazdem, więc byłbym wdzięczny gdyby tam jeszcze dzisiaj znalazło się kilka podpisów. Trzymajcie się - pożegnał się i wyszedł.
- Pani Arias, może czegoś się pani napije ? - zagadnął, kiedy stałam oparta o stół. Podszedł do mnie i ujął w talii.
- Skoro pan proponuję to z chęcią napiję się Dom Pérignon'a - przejechałam ręką po jego torsie.
- Zaraz wracam moja pani - wyszedł, a ja jak stałam, tak stałam. Po niecałych pięciu minutach wrócił. Podał mi kieliszek, z którego upiłam łyk orzeźwienia. Ponownie ujął mnie w talii i patrzył mi w oczy. I co z tego, że ściany sali konferencyjnej były ze szkła i każdy z korytarza nas widział ? Jakby nie patrzył - byliśmy u siebie.
- Wiesz, w sumie to trochę mi się nudzi i jestem spragniony - szepnął, odstawił mój kieliszek i zaczął całować moją szyję. Odkrył moje raniono i musnął je ustami. Ja odchyliłam się do tyłu i solidnie oparłam rękami o blat. Moja skóra dokładnie odbierała każdy bodziec, ale niestety te uczucie, które prowadziło mnie nad granicę, musiało zostać przerwane.
- Nie chciałabym wam przeszkadzać, ale potrzebuję podpisu Juan'a - podeszła do nas Manu, a Maluma złożył swój autograf.
- Dobra, chodźmy do mojego biura, bo coś widzę, że to to z tego nic nie będzie - powiedział po wyjściu kobiety, a następnie wziął mój kieliszek i łapiąc mnie za dłoń, pokierowaliśmy się na górę, do biura Kolumbijczyka. Weszliśmy, mężczyzna zamknął drzwi na klucz i szliśmy przed siebie. Usiadłam na biurku i nie prowokowałam, czekałam na to co zrobi dirty boy. Podszedł krok bliżej, jedną dłoń ułożył na moim udzie, a drugą pokierował na plecy. Po chwili wyciągnął mi koszulę ze spódnicy i jego dłoń była pod materiałem. Gładził moją skórę i delikatnie muskał moją szyję. Odchyliłam się do tyłu, aby miał większe pole do popisu. Nagle zrzucił z biurka papiery na podłogę i zawisł nade mną. Zaczął powoli rozpinać guziki mojej koszuli, a ja robiłam to samo. Kiedy doszłam do ostatniego guzika, pomogłam mu ją zdjąć i rzuciłam ją na krzesło. Moja koszula po chwili zdobiła oparcie skórzanego fotela. Maluma zaczął całować moją szyję, następnie mój biust i brzuch. W pewnym momencie odsunął boczny zamek, tym samym pozbawiając mnie spódnicy.
- Pończoszki - zagryzł wargę i pocałował moje uda od wewnętrznej strony czym przyprawił mnie o dodatkowe dreszcze. Widziałam jak na jego spodniach powstała górka, dlatego lekko się podniosłam i przejechałam ręką po jego kroczu. Widziałam te jego niebezpieczne ogniki w jego oczach. Z tejże przyczyny rozpięłam delikatnie pasek spodni i odpięłam guzik. Następnie zdjęłam je i od tamtej pory spodnie ekskluzywnej marki walały się po podłodze. Delikatnie strzeliłam gumką od majtek od samego Calvin'a. On delikatnie odpiął pas od pończoch, a następnie muśnięciem motyla je ze mnie zdjął. Całował ponownie mój brzuch i droczył się ze mną omijając moje piersi. Lecz nagle jak za drygnięciem czarodziejskiej różdżki, jednym ruchem odpiął też i stanik i zaczął ssać i lekko przygryzać moje sutki. Wyginałam się pod ciężarem wrażeń i doznań jakie mną miotały.
- Nie wiem jak ty - przerwał i ucałował mnie nad granicą majtek - ale ja przeszedł bym już do sedna - delikatnie odgiął koronkę moich stringów, a następnie, nie czekając na pozwolenie, ustami zdjął je ze mnie. Ja uczyniłam to samo z ostatnią częścią jego garderoby. Sięgnęłam ręką do szuflady z której wyjęłam srebrne, błyszczące opakowanie i podałam je chłopakowi. Po chwili nie czekając na nic, wszedł we mnie i zaczął się delikatnie poruszać. Z każdą minutą przyśpieszał coraz bardziej, a ja coraz bardziej się wyginałam. Składał mokre pocałunki na mojej szyi i klatce piersiowej, a ja oplotłam go szczelnie nogami.
- Baby - dyszał i całował mnie szybciej czym doprowadzał mnie do szału.
- Juan ! - krzyknęłam, a on pchnął ostatni raz i zlał się ze mną. Dyszeliśmy mocno i patrzyliśmy sobie w oczy, w których było pożądanie i miłość.
- Jak zwykle byłaś cudowna - ucałował mnie w czoło i wyszedł ze mnie. Rzucił mi majtki i stanik, który pomógł mi zapiać. W samej bieliźnie siedziałam na biurku, nie śpieszyłam się nigdzie.
- Baby, baby - podeszłam i objęłam go od tyłu. Ucałowałam jego kark, a on się obrócił.
- En la cama es una diabla con poca ropa. Una diosa del sexo no es una loca [1]- wyszeptał i wpił się w moje usta. Kiedy się oderwaliśmy, podałam mu pas od pończoch, a on jak sprawnie go rozpiął, tak też sprawnie go zapiął. Założyłam pończochy, wstałam i wzięłam do ręki moją koszulę.
- Znów mam ochotę pierdolić modę* - podszedł i przejechał dłonią po mojej nodze. Założyłam koszulę, a on zaczął po kolei zapinać guziki. Po chwili sam założył swoją, ja jeszcze ubrałam spódniczkę i byliśmy w stanie nienaruszonym. Poprawiłam jeszcze tylko włosy, szminkę i mogliśmy zejść na dół.
- Juan, dobrze, że jesteś, już chciałem iść do ciebie - narzeczony podpisywał jakieś kolejne papiery, a ja poszłam sobie zrobić kawę, bo wiedziałam, ze raczej dzisiaj stąd szybko nie wyjdziemy. Nagle rozdzwonił się mój telefon. Neymar. Co en pacan ode mnie chce ?
- Halo ?
- Cześć, nie wiem czy jesteś świadoma co się tu dzieje i tego, że jesteś potrzebna - powiedział na jednym oddechu, a zaraz po tym głośno odetchnął.
- Niestety nie, nie wiem co w tam robicie i jesteś pewny, że chce w to wnikać ? - zajęłam wygodne miejsce na kanapie.
- Chyba lepiej o tym nie opowiadać, to kiedy będziesz ? - zapytał z nadzieją.
- Neymar, jak ty to sobie wyobrażasz ? Teraz nie ma nawet opcji, że tam przyjadę - upiłam łyk czarnej cieczy.
- Ja jestem tak stary, że już nie myślę. Dobra, może sobie poradzimy, ale jak już nie damy radę to będę dzwonić. Mam nadzieję, że konsultacje online wchodzą w grę ?
- Tak, to do usłyszenia - i rozłączyłam się. Sączyłam dalej napój mocy, a Kolumbijczyka jak nie było tak nie ma. Dopiłam do końca i odstawiłam kubek. Arias wreszcie się pojawił.
- Coś ty tak długo robił ? - telefon od Ney'a trochę popsuł mi humor, bo martwiłam się o to, co tam się dzieje.
- Dobrze lasce z działu marketingu - zmierzwiłam go wzrokiem, a on się roześmiał.
- A. H. A.
- Ej, a co ty taka ? - usiadł i przytulił mocno do siebie.
- Neymar dzwonił, ze coś jest nie tak i jestem im potrzebna.
- Mi też jesteś potrzebna, no sorry, ale wiesz - urwał.
- Wiem, tu eres masoquista [2]
- Con su cuerpo un egoísta [3] - musnął mój policzek kilkudniowym zarostem.
- Możemy się już zbierać czy jeszcze mamy tu coś do roboty ? - wyrwałam się z uścisku i spojrzałam na niego.
- W sumie to chyba już na nas pora, a wieczorem ... - urwał w pół zdania.
- A wieczorem CO ? - podniosłam się ze skórzanej kanapy.
- A wieczorem zabieram cię na romantyczną kolację na dwudzieste pierwsze piętro - obrócił mnie wokół własnej osi.
- Hmm, pomyślmy. Ty, ja, panorama całego miasta nocą, drogi szampan, nie żebym była materialistką - urwałam i się zaśmiałam - wykwintne dania, a ... ciąg dalszy planujesz ? - przejechałam u ręką po torsie.
- Jeśli dostanę na to pisemną zgodę ... - przygryzł delikatnie wargę.
- Umowa stoi, straty i zyski będą do rozliczenia jutro w biurze razem z miesięcznym podsumowaniem - musnęłam jego usta i wyszłam z pomieszczenia kręcąc biodrami. Wzięłam z biura swoją torebkę, i już wspólnie, udaliśmy się sportowym samochodem do naszego domu.
*Quebonafide - C'est la vie
[1] W łóżku jest diabłem skąpo ubranym. Bogini seksu nie jest szalona.
[2] Ty jesteś masochistą.
[3] Z twoim ciałem egoistą.
- Miło mi cię widzieć - odezwał się mój narzeczony, a następnie odsunął dla mnie krzesło od wielkiego, szklanego stołu. Usiadłam, a po chwili Maluma zajął miejsce przy mnie. Zaczęliśmy rozmowę dotyczącą polanów na najbliższe miesiące i nagle Londono położył dłoń na moim kolanie, a potem ta dłoń delikatnie przesunęła się w górę, do granicy pończoch. Przygryzłam delikatnie wargę i spojrzałam ukradkiem na niego. On też się we mnie wpatrywał przez okulary, które sprawiały, że wyglądał jeszcze seksowniej. Czyli tak, jak lubiłam.
- ... jak już wrócicie z trasy, będziecie mogli podjąć ostateczną decyzję co dalej, czy chcecie już tak na poważnie zakładać rodzinę, czy chcecie jeszcze jakieś wyjazdy i tak dalej. Na dzisiaj to tyle. Ja wracam do siebie, a u was na biurku jest jeszcze parę papierów do przejrzenia przed wyjazdem, więc byłbym wdzięczny gdyby tam jeszcze dzisiaj znalazło się kilka podpisów. Trzymajcie się - pożegnał się i wyszedł.
- Pani Arias, może czegoś się pani napije ? - zagadnął, kiedy stałam oparta o stół. Podszedł do mnie i ujął w talii.
- Skoro pan proponuję to z chęcią napiję się Dom Pérignon'a - przejechałam ręką po jego torsie.
- Zaraz wracam moja pani - wyszedł, a ja jak stałam, tak stałam. Po niecałych pięciu minutach wrócił. Podał mi kieliszek, z którego upiłam łyk orzeźwienia. Ponownie ujął mnie w talii i patrzył mi w oczy. I co z tego, że ściany sali konferencyjnej były ze szkła i każdy z korytarza nas widział ? Jakby nie patrzył - byliśmy u siebie.
- Wiesz, w sumie to trochę mi się nudzi i jestem spragniony - szepnął, odstawił mój kieliszek i zaczął całować moją szyję. Odkrył moje raniono i musnął je ustami. Ja odchyliłam się do tyłu i solidnie oparłam rękami o blat. Moja skóra dokładnie odbierała każdy bodziec, ale niestety te uczucie, które prowadziło mnie nad granicę, musiało zostać przerwane.
- Nie chciałabym wam przeszkadzać, ale potrzebuję podpisu Juan'a - podeszła do nas Manu, a Maluma złożył swój autograf.
- Dobra, chodźmy do mojego biura, bo coś widzę, że to to z tego nic nie będzie - powiedział po wyjściu kobiety, a następnie wziął mój kieliszek i łapiąc mnie za dłoń, pokierowaliśmy się na górę, do biura Kolumbijczyka. Weszliśmy, mężczyzna zamknął drzwi na klucz i szliśmy przed siebie. Usiadłam na biurku i nie prowokowałam, czekałam na to co zrobi dirty boy. Podszedł krok bliżej, jedną dłoń ułożył na moim udzie, a drugą pokierował na plecy. Po chwili wyciągnął mi koszulę ze spódnicy i jego dłoń była pod materiałem. Gładził moją skórę i delikatnie muskał moją szyję. Odchyliłam się do tyłu, aby miał większe pole do popisu. Nagle zrzucił z biurka papiery na podłogę i zawisł nade mną. Zaczął powoli rozpinać guziki mojej koszuli, a ja robiłam to samo. Kiedy doszłam do ostatniego guzika, pomogłam mu ją zdjąć i rzuciłam ją na krzesło. Moja koszula po chwili zdobiła oparcie skórzanego fotela. Maluma zaczął całować moją szyję, następnie mój biust i brzuch. W pewnym momencie odsunął boczny zamek, tym samym pozbawiając mnie spódnicy.
- Pończoszki - zagryzł wargę i pocałował moje uda od wewnętrznej strony czym przyprawił mnie o dodatkowe dreszcze. Widziałam jak na jego spodniach powstała górka, dlatego lekko się podniosłam i przejechałam ręką po jego kroczu. Widziałam te jego niebezpieczne ogniki w jego oczach. Z tejże przyczyny rozpięłam delikatnie pasek spodni i odpięłam guzik. Następnie zdjęłam je i od tamtej pory spodnie ekskluzywnej marki walały się po podłodze. Delikatnie strzeliłam gumką od majtek od samego Calvin'a. On delikatnie odpiął pas od pończoch, a następnie muśnięciem motyla je ze mnie zdjął. Całował ponownie mój brzuch i droczył się ze mną omijając moje piersi. Lecz nagle jak za drygnięciem czarodziejskiej różdżki, jednym ruchem odpiął też i stanik i zaczął ssać i lekko przygryzać moje sutki. Wyginałam się pod ciężarem wrażeń i doznań jakie mną miotały.
- Nie wiem jak ty - przerwał i ucałował mnie nad granicą majtek - ale ja przeszedł bym już do sedna - delikatnie odgiął koronkę moich stringów, a następnie, nie czekając na pozwolenie, ustami zdjął je ze mnie. Ja uczyniłam to samo z ostatnią częścią jego garderoby. Sięgnęłam ręką do szuflady z której wyjęłam srebrne, błyszczące opakowanie i podałam je chłopakowi. Po chwili nie czekając na nic, wszedł we mnie i zaczął się delikatnie poruszać. Z każdą minutą przyśpieszał coraz bardziej, a ja coraz bardziej się wyginałam. Składał mokre pocałunki na mojej szyi i klatce piersiowej, a ja oplotłam go szczelnie nogami.
- Baby - dyszał i całował mnie szybciej czym doprowadzał mnie do szału.
- Juan ! - krzyknęłam, a on pchnął ostatni raz i zlał się ze mną. Dyszeliśmy mocno i patrzyliśmy sobie w oczy, w których było pożądanie i miłość.
- Jak zwykle byłaś cudowna - ucałował mnie w czoło i wyszedł ze mnie. Rzucił mi majtki i stanik, który pomógł mi zapiać. W samej bieliźnie siedziałam na biurku, nie śpieszyłam się nigdzie.
- Baby, baby - podeszłam i objęłam go od tyłu. Ucałowałam jego kark, a on się obrócił.
- En la cama es una diabla con poca ropa. Una diosa del sexo no es una loca [1]- wyszeptał i wpił się w moje usta. Kiedy się oderwaliśmy, podałam mu pas od pończoch, a on jak sprawnie go rozpiął, tak też sprawnie go zapiął. Założyłam pończochy, wstałam i wzięłam do ręki moją koszulę.
- Znów mam ochotę pierdolić modę* - podszedł i przejechał dłonią po mojej nodze. Założyłam koszulę, a on zaczął po kolei zapinać guziki. Po chwili sam założył swoją, ja jeszcze ubrałam spódniczkę i byliśmy w stanie nienaruszonym. Poprawiłam jeszcze tylko włosy, szminkę i mogliśmy zejść na dół.
- Juan, dobrze, że jesteś, już chciałem iść do ciebie - narzeczony podpisywał jakieś kolejne papiery, a ja poszłam sobie zrobić kawę, bo wiedziałam, ze raczej dzisiaj stąd szybko nie wyjdziemy. Nagle rozdzwonił się mój telefon. Neymar. Co en pacan ode mnie chce ?
- Halo ?
- Cześć, nie wiem czy jesteś świadoma co się tu dzieje i tego, że jesteś potrzebna - powiedział na jednym oddechu, a zaraz po tym głośno odetchnął.
- Niestety nie, nie wiem co w tam robicie i jesteś pewny, że chce w to wnikać ? - zajęłam wygodne miejsce na kanapie.
- Chyba lepiej o tym nie opowiadać, to kiedy będziesz ? - zapytał z nadzieją.
- Neymar, jak ty to sobie wyobrażasz ? Teraz nie ma nawet opcji, że tam przyjadę - upiłam łyk czarnej cieczy.
- Ja jestem tak stary, że już nie myślę. Dobra, może sobie poradzimy, ale jak już nie damy radę to będę dzwonić. Mam nadzieję, że konsultacje online wchodzą w grę ?
- Tak, to do usłyszenia - i rozłączyłam się. Sączyłam dalej napój mocy, a Kolumbijczyka jak nie było tak nie ma. Dopiłam do końca i odstawiłam kubek. Arias wreszcie się pojawił.
- Coś ty tak długo robił ? - telefon od Ney'a trochę popsuł mi humor, bo martwiłam się o to, co tam się dzieje.
- Dobrze lasce z działu marketingu - zmierzwiłam go wzrokiem, a on się roześmiał.
- A. H. A.
- Ej, a co ty taka ? - usiadł i przytulił mocno do siebie.
- Neymar dzwonił, ze coś jest nie tak i jestem im potrzebna.
- Mi też jesteś potrzebna, no sorry, ale wiesz - urwał.
- Wiem, tu eres masoquista [2]
- Con su cuerpo un egoísta [3] - musnął mój policzek kilkudniowym zarostem.
- Możemy się już zbierać czy jeszcze mamy tu coś do roboty ? - wyrwałam się z uścisku i spojrzałam na niego.
- W sumie to chyba już na nas pora, a wieczorem ... - urwał w pół zdania.
- A wieczorem CO ? - podniosłam się ze skórzanej kanapy.
- A wieczorem zabieram cię na romantyczną kolację na dwudzieste pierwsze piętro - obrócił mnie wokół własnej osi.
- Hmm, pomyślmy. Ty, ja, panorama całego miasta nocą, drogi szampan, nie żebym była materialistką - urwałam i się zaśmiałam - wykwintne dania, a ... ciąg dalszy planujesz ? - przejechałam u ręką po torsie.
- Jeśli dostanę na to pisemną zgodę ... - przygryzł delikatnie wargę.
- Umowa stoi, straty i zyski będą do rozliczenia jutro w biurze razem z miesięcznym podsumowaniem - musnęłam jego usta i wyszłam z pomieszczenia kręcąc biodrami. Wzięłam z biura swoją torebkę, i już wspólnie, udaliśmy się sportowym samochodem do naszego domu.
***
- Uff, nareszcie ! - od razu po przekroczeniu progu, zdjęłam te niewygodne obcasy. Juan zaczął się standardowo śmiać.
- Nigdy nie zrozumiem kobiet. Zakładają coś co jest niewygodne, żeby czuć się dobrze, a potem są uradowane, że mogą to zdjąć.
- To tak samo działa wtedy, jak zakładasz prezerwatywę - uśmiechnęłam się dumnie, a go trochę przytkało.
- Dobre spostrzeżenie, pani Arias - podążył za mną do sypialni, gdzie mogliśmy przebrać się w cichu dla ludzi, a nie dla mrówek do robienia hajsu. Rozpięłam koszulę, rozpięłam spódnicę, odpięłam pas, zdjęłam pończochy i założyłam swoje ukochane szare dresy oraz koszulkę mojego partnera. On uczynił to samo, aby następnie udać się w trip'a do kuchni, wziąć z zamrażalki pudełko naszych ukochanych waniliowo-rumowych lodów, dużą mleczną czekoladę, koc z szafy na korytarzu, położyć się na łóżku i oglądać następny odcinek, kultowej już, argeństyńskiej telenoweli Zbuntowany anioł. Klasyka sama w sobie. Postawiłam pudełko na środku, podałam mu drugą łyżeczkę i wspólnie delektowaliśmy się tym cudownym deserem, lecz po chwili mój mężczyzna wpadł na lepszy pomysł, żeby maczać czekoladę w lodach. I takim oto sposobem, biały koc, nasze ręce i pilot do telewizora razem z psykiem Bonniego, naszego pieska, który się przyłączył, były brudne. Grunt, że wynaleziona przekąska była na prawdę smaczna, a całusy jeszcze bardziej słodkie.
***
Po czterech odcinkach, zwinęliśmy się z kanapy i zaczęliśmy zbierać na domniemaną randkę.
- Nie wiem jak tobie, ale mi się w sumie nie chcę nigdzie zbierać - zaczęłam marudzić, bo pod kocem było mi na prawdę dobrze.
- Uff, a już myślałem, ze tylko mi się nie chce - i rzucił się z powrotem na łózko. Takiej reakcji się nie spodziewałam, no ale.
- To co, następne lody i Ex na plaży ? - uśmiechnęłam się i ucałowałam go w policzek.
- Tak, tylko musimy przejść się na krótki spacer do sklepu, bo niestety lody się już skończył.
- Okey, to weźmy przy okazji Bonniego i Clayda - wstałam z łóżka i poszłam po smycz. Zapięłam jednemu, drugiemu i za rękę z Juan'em wyszliśmy z domu. W ciszy pokonywaliśmy drogę, szczęśliwi, że jesteśmy tu gdzie jesteśmy i jesteśmy ze sobą.
- Nie wiem jak tobie, ale mi się w sumie nie chcę nigdzie zbierać - zaczęłam marudzić, bo pod kocem było mi na prawdę dobrze.
- Uff, a już myślałem, ze tylko mi się nie chce - i rzucił się z powrotem na łózko. Takiej reakcji się nie spodziewałam, no ale.
- To co, następne lody i Ex na plaży ? - uśmiechnęłam się i ucałowałam go w policzek.
- Tak, tylko musimy przejść się na krótki spacer do sklepu, bo niestety lody się już skończył.
- Okey, to weźmy przy okazji Bonniego i Clayda - wstałam z łóżka i poszłam po smycz. Zapięłam jednemu, drugiemu i za rękę z Juan'em wyszliśmy z domu. W ciszy pokonywaliśmy drogę, szczęśliwi, że jesteśmy tu gdzie jesteśmy i jesteśmy ze sobą.
*Quebonafide - C'est la vie
[1] W łóżku jest diabłem skąpo ubranym. Bogini seksu nie jest szalona.
[2] Ty jesteś masochistą.
[3] Z twoim ciałem egoistą.
Przeczytałam oba rozdziały i zapewne wiesz, co przykuło moją największą uwagę. ;p. Świetne rozdziały.
OdpowiedzUsuńPS Ja naprawdę nie wiem, którego wybrać! XD