9.

PRZEPRASZAM !
NIE MOGŁAM DODAĆ WCZESNIEJ
DODAJĘ DWA NA RAZ, WIĘC ZACZNIJ CZYTAĆ OD 7
POZDRAWIAM CIEBIE <3
***

Wszedł powoli do wanny, siadając na przeciwko mnie. Piana okrywała moje ciało niczym kołdra. Patrzyłam z pożądaniem w te piękne, brązowe oczy.
- Jak się czujesz z tym, że jesteś jedyną laską, której robię dobrze ? - pewne spojrzenie i ta bezpośredniość - zawsze to mi w nim imponowało. Kochałam te intymne rozmowy.
- A jak ty się z tym czujesz, że tylko tobie pozwalam sobie zrobić dobrze ? - przygryzłam lekko wargę.
- Czuje się jak pan świata, a kiedy wiem, że nie masz nic pod ubraniem kiedy stoimy w tłumie, myślę będę ją dzisiaj wieczorem rżnąc, a potem wracam do teraźniejszości i czuję, że jesteś tylko moja. - ten znajomy dreszczyk przeszedł przez moje ciało.
- A wiesz, że kiedy łapiesz moją małą dłoń, patrząc na twoje palce pianisty, chciałabym, żebyś robił mi dobrze gdziekolwiek się da ? - jego ogniki w oczach, cały czas miały mnie na uwadze.
- Teraz będę już wiedział i zobaczysz, skoro chcesz, żebym robił ci wszędzie dobrze, to tak będzie. - okey, czyli teraz jest szansa, że będziemy się pieprzyć, gdzie się da. Nie przeszkadza mi to wcale, a wcale.
- Chcesz mi powiedzieć, że nie będzie miało znaczenia to, w jakiej będziemy aktualnie sytuacji, co to będzie za miejsce ?
- Jedyne co będzie dla  mnie ważne, to to, żeby zrobić ci dobrze. - en seksowny, poważny uśmiech.
- Wiesz, ze kocham się z tobą pieprzyć. - jego ręka wodziła po moim udzie.
- A wiesz, że kocham oglądać twoją twarz, kiedy masz go w środku. - szczere wyznanie, ale czy to mi przeszkadzało ? Chyba jeszcze bardziej mnie podniecało. - A kiedy w ciebie wchodzę i słyszę ten jęk rozkoszy to już od samego początku wiem, ze zrobię ci bardzo dobrze. - przygryzłam wargę, tym razem mocniej, a sama robiłam się coraz bardziej mokra.
- To pomyśl jak ja się wtedy czuję. - puściłam mu oczko, a on tylko uśmiechnął się i zagryzł wargę. - I nie potrzebuję żadnego seksu z Christian'em Grey'em, żeby mi było dobrze. - położyłam dłoń na jego, która nadal masowała moje udo.
- Czyli jednak jest ci dobrze - dumny uśmiech wkroczył na jego usta.
- I gorąco - złapałam jego rękę i skierowałam bliżej swojej przyjaciółki. Intencje znane, szampan polany. Złapałam kieliszek i upiłam łyk. Kiedy zaspokoiłam jedno pragnienie, musiałam jeszcze zaspokoić drugie. Jedno spojrzenie na jego usta skutkowało tym, że po chwili był pochylony nade mną. Musnął delikatnie moje usta, a ja oplotłam go jedną nogą. Pogłębiałam pocałunek, a po chwili jego usta przeniosły się na moja szyję.
- Teraz czuję się w obowiązku, żeby doprowadzić cię na szczyt. - wyszeptał w moje wargi i powoli wszedł we mnie, zmieniając moją mimikę twarzy. Poruszał się powoli, a potem coraz szybciej. Trzymałam się kurczowo wanny, a woda wylewała się za krawędzie, ale nikogo z nas to nie obchodziło. Liczyło się tylko tu i teraz. Jęczałam coraz głośniej, co odbijało się echem w łazience, głosem wylewanej cieczy, a nawet tym, że byłam spocona, pomimo że siedziałam w wannie.
- Juan ! - krzyknęłam, on pchnął ostatni raz mocno i wypełnił mnie całą. Powoli się wycofał i zajął wcześniejsze miejsce.
- I kto tu potrafi zrobić swojej lasce wszędzie dobrze ? - roześmiał się.
- Mówiłam już, że z tym uśmiechem to na promowanie płyty. - ochlapałam go.
- Faktycznie, ale zanim promowanie czegokolwiek to muszę cię jeszcze umyć. - obrócił mnie plecami do siebie, wziął miodowy płyn na ręce i zaczął myć moje ręce, piersi, szyję, kark, plecy, brzuch. Kiedy uporał się w górą partią, wziął charakterystyczny płyn i również płynnym ruchem ręki przejechał dłonią po mojej pussy. Podnieciło mnie to na maksa. Jeszcze tak kilka razy. - Wyjadę mi się, że jesteś już czysta. - wyszeptał do mojego ucha, przygryzając płatek.
- Ale ty chyba jeszcze nie. - odwróciłam się do niego, wzięłam płyn na rękę i złapałam jego członka w dwie ręce, a następnie zaczęłam poruszać w górę i w dół. Jego wyraz twarzy zdradzał wszystko. Chciałam być złośliwa i niestety - nie dałam mu dojść. Jęk niezadowolenia. - Teraz jesteśmy czyści już oboje, ale musimy jeszcze posprzątać w kuchni. - wyszłam z wanny, wzięłam ręcznik i owinęłam się nim dookoła. On uczynił to co ja. Biały materiał delikatnie trzymał się na jego biodrach. Niespodziewanie złapał mnie za brzuch i oparł o zlew.
- Kochanie nie myśl, że ja mógłbym spojrzeć na resztę, bo kiedy mówię, że cię pieprzę, to nie oznacza, że cię nie chcę* - musnął moją szyje swoim zarostem. Następnie wpił się w moje, wiecznie spragnione, usta. Mój ręcznik zleciał ze mnie za pomocą mojego narzeczonego. - Przepraszam - wyszeptał i całując moją pierś, owinął mnie ponownie materiałem. Pocałowałam go przelotnie i podeszłam do blatu, na którym leżała czysta bielizna. Założyłam białe stringi i tego samego koloru, koronkowy stanik. Juan uczynił to samo, chodził właśnie w czarnych Calvin'ah.
- To teraz chodź sprzątać. - złapał mnie za rękę i zeszliśmy na dół.
- Białe płytki w ciemne plamy, nie wygląda to ładnie. - rzuciłam mu szmatkę i zajęłam się blatem, a on podłogą. Kiedy wkładałam naczynia do zmywaki, poczułam jego rękę na moim udzie, a potem pośladku. - Czyżbyś coś zgubił ? - zaśmiałam się dyskretnie.
- Swój cały świat. - ucałował mój brzuch i wrócił do sprzątania. Po chwili kuchnia błyszczała, a my mieliśmy jeszcze trochę czasu przed pójściem spać. Za oknem już zachód słońca, ale u nas jeszcze świt.
- To teraz chyba została nam nuda do roboty. - usiadłam na blacie i jadłam truskawki.
- Ja tam uważam, ze na ostre pieprzenie jest zawsze czas. - puścił mi oczko.
- Ty się tam tak nie zapędzaj Maluma - podałam mu truskawkę - bo jeszcze coś sobie połamiesz - roześmiałam się.
- Łamie to ja sobie mózg, kiedy myślę jak zrobić ci dobrze. - ah, ta mądra mina.
- Poeksperymentujmy trochę. Zróbmy coś szalonego, coś czego jeszcze nie robiliśmy, a w tym wszystkim bądźmy spontaniczni. - przemyślenia godne Danigiasa.
- Więc co proponujesz ? - złapał mnie za uda.
- Przecież to ty myślałeś. Podobno. - zarzuciłam ręce na jego szyję.
- Od jutra będziemy spontaniczni, dziś bądźmy normalni. - musnął moje usta - a teraz chodźmy spać. - pomógł mi zejść z blatu - Musimy mieć siłę na naszą spontaniczność.

***

- Nie powiesz, że dzisiejszy dzień nie był cudowny. - rzekłam, kiedy Juan wgramolił się pod kołdrę. Wtuliłam się w niego, zarzucając nogę na jego nogi.
- Był i byle więcej takich. - pocałował moje włosy. - I żeby nie było, dla mnie dzień z tobą nawet bez seksu jest cudowny.
- No, bo już myślałam ... - zaśmiałam się. - A teraz już nic nie mówmy, cieszmy się chwilą, dzielmy tlen. - ręka Arias'a z mojego brzucha powędrowała do granicy majtek. Odchylił koronkowy materiał i przejechał, niepamiętny raz już tego dnia, po mojej szparce.
- Hmm... nie taka jakbym chciał - pocałował mnie namiętnie w usta, a następnie zawisł nade mną i całował moją szyję. - Mam nadzieję, że już ci trochę bardziej gorąco - rzekł po chwili, namiętnego składania całusów po mojej szyi i dekolcie. Zajął wcześniejszą pozycję i kontynuował swoje dzieło. Koronka delikatnie zahaczała o moje udo, a on drażnił się ze mną wyjmując i wkładając swój palec pianisty. W momencie kiedy zaczął zataczać kółka, byłam na tej granicy, która była bilansem rozkoszy. Drugi jego palec drażnił moją łechtaczkę, czym jeszcze bardziej doprowadzał mnie do szaleństwa. Czułam, że już za chwilę znajdę się tam, tam gdzie kochałam przebywać.
- Kochanie - wyjęczałam.
- Wiem, już moment. - zaczął składać mokre pocałunki na mojej szyi, a ja właśnie doszłam. Odetchnęłam głęboko. - Mam nadzieję, że o taką spontaniczność też ci chodziło - złapał mnie za szyję i wpił się w moje usta.
- Tak - szepnęłam - Płonę z tobą.

***

- Dzień dobry świecie ! - roześmiałam się, kiedy moje oczy otworzyły się ze względu na wszechobecną jasność.
- Widzę, że ktoś ma dobry humor - z łazienki wyszedł Juan, z ręcznikiem na biodrach. Taki widok na rozpoczęcie dnia był bardzo dobrym akcentem.
- Jak zawsze panie Arias - uśmiechnęłam się szeroko.
- I chciałbym, żeby był taki do końca tegoż dnia - uklęknął na łóżku i pocałował mnie delikatnie w usta.
- Jak się postarasz to taki będzie - puściłam mu oczko.
- A żebyś wiedziała - zaśmiał się i poruszał zabawnie brwiami - zaraz wracam, tylko ubiorę się jakoś stosownie.
- Dla mnie tam możesz być w samym ręczniku, a nawet bez, co za różnica ? - zatrzymał się przy futrynie - tylko nie waż mi się zakładać koszulki - pogroziłam mu palcem i po chwili zniknął za drzwiami. - Dobra, muszę się zwlec z tego łóżka - leniwie postawiłam nogi na podłodze, a po chwili podniosłam się do pozycji stojącej. Podeszłam do dużego lustra i przeglądając się w nim stwierdziłam, że jak na tak wczesną godzinę, to nie wyglądam tak źle. Przetarłam twarz ręką, w miedzy czasie kierując się pod drzwi łazienki. - Mogę już ?
- Jasne - otworzyłam drzwi i ujrzałam go układającego włosy.
- Oddaj to ! - wyrwałam mu grzebień z ręki i rzuciłam na blat - przecież wiesz jak nie lubię, kiedy masz ułożone włosy. Kiedy jesteś nieogarnięty wyglądasz cholernie lepiej, niż jak jesteś ogarnięty. - podeszłam krok bliżej i potargałam mu, przed chwilą wyczesane, włosy.
- Hmm, czyli skoro lubisz mnie jak jestem nieogarnięty ... - nie dane mu było skończyć myśli.
- Tak, w łóżku też cię lubię i twoje włosy "po seksie" są seksowne. - cmoknęłam go w policzek i zaczęłam, tym razem ja, czesać swoje włosy.
- Hmm, a jakbym ci powiedział, że twoje włosy "po seksie" - zrobił cudzysłów w powietrzu - podobają mi się najbardziej i nie chcę, żebyś się czesała no i malowała.
- O nie, na to nie licz. Chyba, że chcesz zrobić mi dobrze. - dumny uśmiech wkroczył na moje usta.
- Gdybym nie miał dziś nic w planach to rżnął bym cię na tej podłodze. - szepną mi do ucha i wyszedł z łazienki - Przyjdź za chwilę na śniadanie.
- Będzie nutella ? - wyszczerzyłam się,
- Nutella, ja i truskawki. Mam nadzieję, że ci odpowiada. - firmowy uśmiech, goła klata i ten błysk w oku. Tak, kochanie odpowiada mi. Zanim zdążyłam dokończyć moje rozmyślania, zniknął z mojego pola widzenia. Wystarczyło mi pięć minut, żeby pojawić się na dole i podziwiać go w -prawie- całej okazałości.

***

- To więc uświadom mnie, co dzisiaj robimy - zagadnęłam, schodząc z białych, krętych schodów, a po chwili usiadłam przy blacie, na przeciwko Kolumbijczyka.
- Nie wiem po co ci takie informacje potrzebne. Sądem nie jesteś, na moją mamę mi nie wyglądasz, a kochanka ... - uciął w pół słowa. I ta jego niezręczna mina.
- No kontynuuj, KOCHANIE - wycedziłam przez zęby.
- Jeszcze nic nie zacząłem to nie mam czego kontynuować - jak gdyby nigdy nic, nałożył naleśniki na talerze i posmarował je nutellą. - M&M's też sobie pani życzy ? - uwodzicielskie spojrzenie.
- Tak, ale nie zmieniaj tematu Arias - podparłam brodę o dłonie i wyczekiwałam co takiego ciekawego ma mi do powiedzenia.
- Ej no, okey. Chciałem powiedzieć, że kochanką też nie jesteś no ale mi nie wyszło, bo chyba nie mam kochanki, nie ? - i ta mina wyjęta z amerykańskich komedii.
- Masz kogoś lepszego niż kochankę - uśmiechnęłam się dumnie. Tak, zdecydowanie to był mój uśmiech.
- Lepszą niż Sasha Grey. - roześmiał się. - Smacznego.
- A co byś powiedział na to, żebyśmy karmili się nawzajem, hm ? - wzięłam na widelec kawałek naleśnika i skierowałam do jego ust.
- Dlaczegóż by nie, ale jest zasada, żeby nie było nudno. Osoba, która bardziej ubrudzi drugą musi wykonać zadanie, które przyzna jej brudna osoba, jasne ?
- Jak ty. - uśmiechnęłam się - Sorry, PRETTY NIGGA - roześmiałam się.
- Będziesz mi to do końca życia wypominać ? - ten wzrok, który był pełen szczęścia i radości.
- Było nie śpiewać tego w piosence, pretty nigga - pstryknęłam go w nos.
- A czy ja tobie wypomniałem, że pocałowałaś mnie po koncercie, poza sceną ?
- Tylko byś spróbował, a poza tym skoro to ci się by nie podobało, to nie zaprosił byś mnie do swojego pokoju, łóżka, potem łazienki, a rano kuchni. - cmoknęłam go w policzek.
- Masz rację, ale jedzmy już bo mi w brzuchu burczy.
- A ty nie miałeś diety trzymać przypadkiem, hę ?
- Po takich treningach jakie mam prawie codziennie i tak wychodzę na ujemnym bilansie. - puścił mi oczko i skierował widelec w moja stronę i całkiem przez "przypadek" jego widelec nie trafił w moje usta.
- Widzę, że ktoś lubi wyzwania - starł palcem czekoladę z kącika moich ust.
- Lubię - szepną i ujął moją twarz za brodę - Bardzo lubię - wyszeptał mi w usta - Kocham - wpił się w moje usta. Nagle nasze usta nie były już jednością.
- Dobra, teraz moja kolej - skierowałam jedzenie w stronę jego ust, a on przekręcił delikatnie twarz i go ubrudziłam. - Widzę, że ktoś ma fajne pomysły, ale wiesz ? Ja też mam - zeszłam z krzesła i usiadłam na niego okrakiem. Złapał moje pośladki. - Teraz raczej się nie pobrudzisz, a nawet jeśli będę miała jak to z ciebie zmyć. - pocałunkiem wytarłam ciemny krem z jego policzka, a następnie przejechałam językiem po jego ustach.
- Wydaje mi się, że te wspólne jedzenie naleśników zajmie nam cały dzień, a niedługo musimy wychodzić - spojrzał na zegarek.
- Okey, ale z kolan ci nie zejdę - wyszczerzyłam się i zajęłam się konsumpcją naleśnika. Kiedy w ekspresowym tempie go zjadłam, zeszłam z jego kolan i czekałam chociaż na jakieś wskazówki.
- Ubierz się wygodnie, ale i elegancko - pocałował mnie z policzek - ale pamiętaj, że niegrzeczna jesteś tylko dla mnie - zaśmiał się i klepną mnie w tyłek.
- A ty grzeczny tylko dla mnie - odwróciłam się i kołysząc biodrami udałam się na górę
- Ona w mojej głowie ciągle jest, czego jej nie powiem, stale uzależnia mnie - wyszeptał pod nosem i udał się za mną na piętro. - Jak heroina.

* ReTo - WannaBe / Aberracja
** ReTo x Deemz - Heroina

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

6. ¡De Malas!

16.

14