13

- Oho, trochę huczy w głowie, Eulalia ! - zawołałam przyjaciółkę.
- Nie krzycz. proszę - przyszła zakwaszona.
- A miało się skończyć tylko na lampce - zaśmiałam się - Dobra, zbierajmy się, bo dziś nie dojedziemy do roboty - zwlokłam się z łóżka i podeszłam do walizki. Wyjęłam z niej ubrania i pokierowałam się do łazienki. Po pół godzinie byłam gotowa, czekając na Lalie, zrobiłam śniadanie, które wspólnie zjadłyśmy i pojechałyśmy do ośrodka.

***

- Przestań obracać ciągle ten telefon w ręce ! - zganiła mnie przyjaciółka.
- Minęło już 24 godziny, odkąd się nie odezwał - wypuściłam powietrze.
- Widzę, ze nieźle mu pojechałaś - poklepała mnie po plecach i poszła do gabinetu.

*JUAN W TYM SAMYM CZASIE*

- A może te 24 godziny ciszy to za dużo już ? - spytałem Miguela, kiedy na tarasie popijaliśmy kawę.
- To chyba ona powinna się pierwsza odezwać - upił łyk czarnej cieczy.
- W sumie to mi jest głupio, że się zachowałem jak prawilny dupek - podrapałem się po głowie.
- Rób jak chcesz.

***

Moja bogini mówi w trzech językach zazwyczaj fuck me, joderme albo baise-moi* - stanąłem przed lustrem i obmyłem twarz lodowatą wodą. Od środka zżerały mnie dziwne wyrzuty sumienia. Może nie powinienem był się od rana tak źle zachowywać, sam nie wiem co we mnie wstąpiło, a teraz mija już 25 godzina bez kontaktu z nią.

*JESSICA*

Wysyłam jej besos, zarabiam pieniądz. Polskie złote, nie pesos, po chuj nam euro. Zabiorę cię mała do Hiszpanii za Hiszpana. Nie szukam żony ale chociaż zostań moją bejbi mama** - usłyszałam prawie centralnie przy swoim uchu.
- Rozwesel się trochę - rzekła Euli.
Besos, besos, besos** - nuciła.
- Masz racje, wracam do pracy - zaczęłam pisać coś na klawiaturze.
- Nie udawaj, bo ci nie wychodzi - zamknęła mi laptopa.
- Eh, ale to chyba on powinien się pierwszy odezwać - spojrzałam z politowaniem.
- Zawsze można wykorzystać jakiegoś murzyna, Neymar ! - po chwili chłopak się pojawił. - Masz - Eulalia podała mu telefon, a on był zdezorientowany ! - No weź - niepewnie wziął urządzenie do ręki - A teraz ładnie wykręcisz numer Juana i zadzwonisz do niego. Nie zdziw się jak powie : Dzień dobry kochanie - powiedziała przesłodzonym głosem.
- A mogę mu powiedzieć : Hay, I'm Harley Quinn, and I'm girlfriend of Joker ? - ja palnęłam się ręką w głowę, ona też. - No co, tak było w grze Batman : Arkham City... Dobra, dzwonię - dodał po chwili przerwy i włączył na głośnomówiący.
- Właśnie miałem do ciebie zadzwonić - usłyszeliśmy po drugiej stronie.
Besos, besos, besos, robię to po to by zbudować dom i posadzić drzewo** - odpowiedział przesłodzonym głosem, niczym Bedoes, Neymar.
- Jak to mają być jakieś głupie żarty to zaraz się zdenerwuje i się rozłączę - ciut się wkurzył.
- Głupim żartem to jesteś ty, stary. Ja pierdolę, jak można być takim zimnym skurwysynem dla swojej narzeczonej ?! Jak ona się pyta grzecznie co ją ominęło to się jej grzecznie odpowiada i nie robi jej się łaski ze wszystkiego. Z ciebie to cipeusz, a nie jakiś mężczyzna - Eulalia się wkurwiła... lekko mówiąc.
- A ty jak się liżesz na prawo i lewo to jest okey ? Może jeszcze nazwij mnie szmatą i oskarż o zdradę, co ?! - ja wiem, że oni do siebie miłością nie pajają, no ale oni się nawet przez telefon potrafią pokłócić ! Nosz kurwa !
- Dajcie mi to i wypad stąd ! - jeszcze chwila i zaraz bym na swojej skrzynce zobaczyła rachunek za pierścionek zaręczynowy - Przepraszam za to - no to teraz muszę się przez tych ciołków tłumaczyć, a kurna miało być lepiej.
- Nie szkodzi - i co teraz mam mu powiedzieć, o czym mamy rozmawiać ?
- Yyy, mam dużo pracy, muszę lecieć, paa - i się rozłączyłam. Teraz nie wiedziałam już w sumie nic, ale przynajmniej cena pierścionka mi się przypomniała.

*JUAN*

- Ej, stary, co ty robisz ? - spytał Miguel
- Nie widać walizek ? - spojrzałem żałośnie.
- Wygłupiasz się prawda ? - nadal patrzył.
- Nie wygłupiam się. Po pierwsze nie pamiętam ceny pierścionka, a po drugie do cholery jasnej, jutro jest nasza rocznica i nie chciałbym, żeby płakała i to przez moje humorki. Jakby co to nie wiesz gdzie jestem - wyszedłem z domu i udałem się prosto na lotnisko.

***

Po 16 godzinach dotarłem do Barcelony. Musiałem zadzwonić do Eulali, żeby mi pomogła.
- Wiem, ze mnie nie lubisz, ale jestem tu kurwa w Barcelonie, tylko po to, żeby ją przeprosić, więc mogłabyś mi pomóc ?
- I takiego cię lubię - roześmiała się.


*JESSICA*

- Dzisiaj masz wolne w ośrodku, ale masz spotkanie biznesowe w imieniu Luisa, więc radzę ci się tam zbierać - Eulalia wręczyła mi karteczkę z adresem, a ja po chwili byłam już umalowana i ubrana. Czerwone usta, piękne perfumy i szpilki. - Dobra, idę ! - krzyknęłam i wyszłam. Podążyłam w kierunku Carrer de Sants gdzie znajdowała się owa restauracja. Weszłam do małej, eleganckiej knajpki. Widziałam tylko jednego mężczyznę, który siedział odwrócony tyłem, przy stoliku na samym końcu, więc to musiał być on. Poprawiłam spódniczkę i podeszłam. Nie patrząc na niego podałam mu rękę :
- Jessica - uśmiechnęłam się szeroko. On podniósł głowę.
- Skarbie, jeszcze wiem jak się nazywasz.
- To ty - mina lekko mi zrzedła - Po co przyjechałeś ? Śledzić mnie czy cię nie zdradzam czy chcesz mi wręczyć rachunek za pierścionek ? - zajęłam miejsce na przeciwko niego.
- Problem w tym, że nie pamiętam ceny - uśmiechnął się - Muszę cię kochać skoro nie pamiętam takich rzeczy.
- Podobno przyszłam tu w imieniu Luis'a, więc słucham - byłam poważna jak nigdy.
- Przepraszam.
- Nie rozumiem dlaczego miałbyś przepraszać Luis'a.
- Cholera, Niki, bądźmy poważni - spojrzał wyczekująco.
- Dobrze, przeprosiny zostały przyjęte, ale to już ostatni raz - złapałam go za dłoń.
- Super, nie myślałem, że tak gładko pójdzie, a teraz chodź - wstaliśmy z krzeseł i wyszliśmy.
- Gdzie idziemy ?
- Podobno po mnie można się wszystkiego spodziewać - roześmiał się - Zabiorę cię na balet. będziemy w tańcu szaleć, ja nie chce innych panien, to będzie nasza noc*** - zanucił mi do ucha i za rękę szliśmy przed siebie, aż nie znaleźliśmy się przy W Barcelona. Czyli szykowało się coś grubszego. Kiedy zjawiliśmy się w hotelu było już powoli ciemno, no tak, na spotkanie byliśmy umówieni na 18, a niebo było bardzo zachmurzone, co tym bardziej sprzyjało ciemności.

***

Dostaliśmy się na 29 piętro, gdzie mieściły się pokoje specjalne. Weszliśmy do pokoju, a przed nami ukazał się piękny krajobraz.
- Tu leżą twoje ubrania - uśmiechnął się do mnie - Idę po szampana. - odeszłam od okna i zajrzałam do rzeczy. Seksowna bielizna, jedwabny szlafrok. No czego ja się mogłam spodziewać ? Wzięłam koronkową, białą bieliznę, szlafrok i udałam się do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, założyłam "ubranie", nałożyłam szlafrok i wróciłam do pokoju. Stanęłam przed oknem i podziwiałam widok, który był niesamowity. Nagle uchyliły się drzwi i Kolumbijczyk wszedł do środka. Podszedł do mnie. Czułam jego oddech na karku.
[1]  Quiero besarte, satisfacerte. Oye baby no me niegues, vámonos. [...] Quiere que se lo haga en diferentes partes [...] Tú muévete encima de mí compláceme, ay bebe - wyszeptał mi do ucha i odsłonił rąbek szlafroka. Dopiero teraz zauważyłam, że nie ma koszulki. Obrócił mnie i wpił się w moje usta. Całował bardzo namiętnie.
- Dirty Boy się nigdy nie zmienia - uśmiechnęłam się i spojrzałam mu w oczy.
- Co najwyżej poważnieje - cmoknął mnie w usta.
- Chyba gdyby nie twój lekko zadziorny charakterek, nie byłabym tu teraz z tobą. Od początku pociągał mnie ten twój pazur. Jak to mówią - łobuz kocha najbardziej.
- I najlepiej pieprzy się w łóżku - zaśmieliśmy się oboje. Zarzuciłam ręce na jego szyję.
- Nie mam podstaw, żeby stwierdzić, ze to nieprawda - przejechałam palcem po jego torsie.
- Wiesz... to już obsesja na punkcie twojego ciała - powiedział kiedy jego palec przejechał po gumce od moich majtek - i ta żądza posiadania ciebie nie tylko w łóżku, ale i w życiu, w którym istniejemy tylko my we dwoje - spojrzał na moje usta, a potem w moje oczy. Podrzucił mnie do góry tak, że oblatałam jego biodra. Zaczął całować odsłoniętą część mojego dekoltu, zbliżając się w stronę łóżka.
Delikatnie mnie na nim ułożył i spojrzał na mnie ponownie.
- Dlaczego tak szybko przyjęłaś moje przeprosiny ?




[1] Chcę pocałować, zadowolić Słuchaj, kochanie, nie zaprzeczaj, chodźmy [...] Chce, żebyśmy to robili w różnych miejscach [...] Ty, poruszaj się nade mną, zadowalaj mnie Aj, kochanie



* Quebonafide - Bogini
** Beteo - Besos ft. Bedoes
*** Mario Bischin - Balet

Komentarze

  1. Neymar geniusz xdd No w sumie Eulalia też. xd Ale Juan wspaniale się zachował przylatując do BCN :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nowy rozdział o Rafinhi - w końcu! -> http://loca-como-yo.blogspot.com/2017/12/xv-i-have-been-patient-but-slowly-im.html

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

6. ¡De Malas!

16.

14