14

- Może dlatego, że cię znam i kocham, a poza tym wiedziałem, że tego będziesz żałował - przejechałam ręką po jego torsie.
- Nie dość, że zadziorna to jeszcze jak potrafi przenikać w moje myśli - ucałował zagłębienie mojej szyi.
- Będziesz się długo tak ze mną bawił, czy zaczniesz się wreszcie ze mną pieprzyć ? - spojrzałam głęboko w jego oczy i przygryzłam wargę.
- Wcale nie muszę się z tobą bawić, bo wiem,że i tak jesteś mokra - obrócił mnie tak, że leżałam na plecach. Rozpiął mój stanik i zaczął całować moje plecy. A potem to już był tylko błysk - on we mnie, krzyk i rozkosz.

***

- A ty przypadkiem nie masz jutro koncertu ? - zapytałam zdziwiona, bo w sumie planowo mieliśmy być dzisiaj w Miami.
- Jest gala, zapomniałem ci powiedzieć. Nie w Barcelonie, a w Madrycie. Więc jeszcze dzisiaj tam sobie polecimy, żeby nie kombinować.
- Wiesz co ? Nawet nie mam się w co ubrać - zmierzwiłam go wzrokiem, a on wstał i z szafy wyjął duże, czarne pudełko. Podszedł do mnie i wręczył.
- Mam nadzieję, że będzie pasować - położyłam pudełko na łóżku i otworzyłam. Lekko różowy materiał błyszczał od promieni słonecznych. Wyjęłam go z pudełka, a przed moimi oczami ukazała się piękna, długa, satynowo - koronkowa sukienka. Teraz jeszcze bardziej narażona na promienie słoneczne, oddawała blask.
- Nie lubię cię - wystawiłam mu język, a on ucałował mnie w policzek.
- Ważne, że ja cię kocham - uśmiechnął się i zniknął za drzwiami łazienki.

* NASTĘPNEGO WIECZORA, HOTEL VILLA MAGNA, GODZINA 19:58*

- Dobra, jesteśmy już gotowi.
- Na pewno dobrze ? - obróciłam się jeszcze raz w lustrze.
- O czymś zapomniałaś - podszedł do mnie, ujął moją dłoń i włożył na palec pierścionek zaręczynowy. Spojrzałam mu głęboko w oczy i musnęłam ustami jego zarost.
- Chodźmy - czarna limuzyna czekała na nas przed samym wejściem. Delikatnie i powoli weszłam do środka i udaliśmy się w niezbyt długą podróż. Przywitały nas błyski, które pochodziły od paparazzich. Przynajmniej moja sukienka wyglądała przyzwoicie. Za rękę udaliśmy się do środka i podeszliśmy do jakiś znajomych z branży, którzy zachęcili nas gestem ręki. Rozmowa się kleiła, aż wreszcie obok mnie pojawił się on. Dasoul.
- Jak dobrze cię widzieć - przywitałam starego przyjaciela uściskiem.
- CIA - szepnął.
- Co ?
- CIA - powtórzył, równie szeptem - Chodź - złapał mnie za rękę i udaliśmy się do jakiegoś pomieszczenia.
- A Juan ? - byłam zła. Usiadłam na łóżku i czekałam na odpowiedź.
- Eulalia zaraz go zajmie.
- To ona też tu jest ?! Powie mi ktoś do cholery co się tu dzieje ?! - podniosłam głos.
- Powiem, ale ucisz się trochę, a po drugie masz, powinnaś to mieć - rzucił obok mnie kajdanki - Włóż sobie w pończoszki - zmroziłam go wzrokiem.
- Nie, nie wciągniecie mnie w żadne gówno. Nie tym razem, a ty przecież doskonale o tym wiesz - pokierowałam się do wyjścia, ale mnie zatrzymał.
- Stój - zatrzymał mnie, uklęknął odsłonił kawałek mojej sukienki i w pończochach umieścił kolejno kajdanki i spluwę - Odznakę będę miał przy sobie. I masz prawo milczeć.
- Skoro widzę, że się z tego nie wykręcę, to co mam robić ? W sumie to Arias nic nie wie - wykrzywiłam usta.
- Jesteście tyle i on nic nie wie ? - jego oczy zrobiły się większe.
- Nie było to konieczne, a giwerę schowałam tak, że nikt jej nie znajdzie - uśmiech dumy wkroczył na moje wargi.
- Powiem ci wszystko ... - nagle drzwi się otworzyły, a on zaczął mnie całować. Czyli stara zagrywka, żeby nikt się nie dowiedział.
- Ej, stary, co ty robisz, ja mam pytanie ? - Juan był zdziwiony.
- Słonko, w tej pracy nie takie rzeczy się robi - Eulalia poklepała go po ramieniu, a on nadal nie wiedział o co chodzi.
- Jessica, powiesz mi o co tu chodzi ? Jaka praca ? - oho i się zaczęło.
- Wiesz co to Centralna Agencja Wywiadowcza ? - spojrzałam na niego.
- Wiem, mieliśmy o tym trochę na studiach.
- To tyle, reszta w domciu - Euli chciała go wyprowadzić, ale się nie dał.
- Co to ma wspólnego z tobą ? - koniec związku czy wszystko przetrwa ?
- Pokaż mu - skierowałam wzrok na Dasoul'a. Wyjął z marynarki odznakę i mu pokazał.
- Dlaczego mi nie powiedziałaś ? - jego wzrok, który oznaczał zdradę. Najbardziej go nie lubiłam i teraz miałam mocne wyrzuty sumienia.
- Reszta w domu, na razie - Eulalia go wyprowadziła, a my mogliśmy dokończyć rozmowę.
- A miałam zostawić stare życie za sobą - usiadłam na łóżku i słuchałam co po latach ma mi do powiedzenia.

***

- Stary, wiem, że nie wiesz nic, ale spokojnie. Nic ci się nie stanie. Ona ma pistolet, trzymaj się jej blisko, a będziesz bezpieczny - Dasoul szepnął na ucho Juan'owi. On tylko zmierzwił mnie wzrokiem, ale staraliśmy się wyglądać naturalnie. I zaczęło się dziać. Przyjechał najważniejszy gość Doug Morris -  prezes i dyrektor generalny wytwórni płytowej Sony Music Entertainment.
- Stój tu - szepnęłam do Juan'a a sama udałam się na drugie skrzydło i czekałam tylko na znak Dasoul'a. Kiedy przytaknął, wymknęliśmy się na zewnątrz. Na kolejny znak on powalił na ziemię Doug'a, a ja od tyłu podeszłam do kierowcy limuzyny, chwyciłam go za szyję, wykonując tzw. trójkącik.
- Rzuć to ! - krzyknęłam, ale nadal trzymał broń w swojej ręce - Może chcesz zajrzeć mi pod sukienkę, mam na prawdę ładną bieliznę - powiedziałam delikatnie, a kiedy on się schylił, dostał z łokcia w czoło i wyrzucił pistolet. Kiedy upadł na ziemię, usiadłam na jego plecach, a z pończoch wyjęłam kajdanki i go zakułam.
- Dobra robota, wiedziałem, że po takim czasie i tak się nie zawiodę, wziąć ich - Mike Pompeo uśmiechnął się życzliwie.
- A ja nie myślałam, że po takim czasie ... - przerwał mi.
- Nie kończ, wiem, że nie powinienem, ale to była siła wyższa. Tylko ty mogłaś zrobić to bezbłędnie. Zawsze kochałem wasz duet. Za tydzień widzimy się w Ameryce na kongresie polityków.
- Ale ...
- Nie ma żadnych ale. Wszystkiego dowiesz się na miejscu. Bądź dzień wcześniej, bo mamy spotkanie, oficjalne. Nie zawiedź mnie - odszedł, a policja zabrała kierowcę. Stałam tam jeszcze chwilę i spotkałam się z wzrokiem Arias'a. Pokręcił głową, spojrzał z zażenowaniem i wszedł do środka. Chciałam za nim iść, ale wiedziałam, że to nic nie da. Przyszła Eulalia.
- Wiedziałaś o wszystkim i wiedziałaś też, że chciałam z tym skończyć raz na zawsze, pani ze sztabu programowego - odeszłam i wsiadłam do limuzyny. Nie chciałam już tam być, nie miałam sił, żeby tam być.

***

- Pokój jednoosobowy poproszę - wcale nie uciekałam od problemów, po prostu nie chciałbym dzisiaj żadnej konfrontacji z tym człowiekiem.
- Pokój 303 - recepcjonista wręczyła mi kartę, a ja tylko jeszcze zaszłam do naszego pokoju, wzięłam rzeczy i udałam się do właściwego. Weszłam do łazienki i zdjęłam sukienkę. Wyjęłam pistolet i położyłam go na blacie. Byłam najzwyczajniej w świecie smutna, bo już dawno z tym skończyłam. Weszłam nago pod prysznic i starałam się z siebie jakoś zmyć te dzisiejsze wydarzenia.

*JUAN, BANKIET, GODZINA 21:32*

- Powinienem już iść - pożegnałem się z rozmówcami i udałam się do limuzyny. Nadal nie wiem co się wydarzyło i kim ona tak na prawdę jest ? Byłem sam zły na siebie, że tak myślę, no ale jak inaczej wytłumaczyć to wszystko ? Myślami byłem na kanapie i właśnie z nią rozmawiałem, ale tak samo jak przerwał nam dzwonek do drzwi, musiałem wysiadać. Udałem się windą na górę i zaskoczyło mnie to, że nie ma tam żadnych jej ubrań. Wziąłem odruchowo telefon i była nieodebrana wiadomość.
- Przepraszam, ale nie chcę rozmawiać o tym dzisiaj, trzymaj się - przeczytałem na głos, a sam, starając się nie myśleć już o niczym, położyłem telefon na szafkę i udałem się pod prysznic, aby potem położyć się sam do wielkiego łózka, w którym nadal był wyczuwalny jej zapach.

* JESSICA, HOTELOWA RESTAURACJA, GODZINA 9:41*

- Nie tak się umawialiśmy - rzekłam zaraz po skończonym sygnale oczekiwania.
- Moja wina ? Może trochę i moja, ale skąd miałem do cholery wiedzieć, że on nic nie wie ? Odznakę przywiozę ci osobiście, ale zrobię to w najmniej oczekiwanym momencie, cześć - Dasoul rozłączył się, a ja rzuciłam telefon na stół. Dopiłam kawę do końca i rozglądając się dookoła, szukałam wzrokiem Juan'a. Nie byłam w stanie z nim rozmawiać, a na pewno nie tutaj. Nagle pojawił się, a ja siedziałam w takim miejscu, że ucieczki już nie było.
- Może mi wreszcie wyjaśnisz o co tu chodzi ? Bo czuje się jakbym był jedyny, który nic nie wie - szepnął siadając na przeciwko mnie.
- Może nie tutaj co ? To zbyt tajne - odszeptałam, wstałam i pociągnęłam go za rękę na górę. Po chwili byliśmy już w pokoju. - Teraz mogę zacząć mówić, tylko pytanie czy na pewno chcesz wiedzieć ? Powiem na wstępie, że niezależnie od wszystkiego, masz prawo wstać i powiedzieć, że to koniec - byłam poważna jak nigdy, ale winna byłam wyjaśnienia.
- Więc słucham - spojrzał wyczekująco.
- Skoro wiesz co to CIA to właśnie stoi przed tobą agentka, agentka CIA - spuściłam wzrok.
- Poczekaj - zrobił pauzę - dlaczego do cholery i kurwy nędzy, ja nic do tej pory nie wiedziałem ?
- Bo chciałam już na zawsze od tego uciec, chciałam o tym zapomnieć i powoli mi się to udawało... do teraz - siadłam obok niego na łóżku. - W sumie to zrobiłam to dla ciebie, bo wiedziałam, że będziesz spokojniejszy wtedy, kiedy nie będziesz nic wiedział. Ten układ mi odpowiadał - spojrzałam na niego. - Nie chciałam, wybacz mi - ponownie spuściłam wzrok. Nagle poczułam jego ciepłą dłoń na swojej.
- Wiesz, chyba nie chciałem wiedzieć - roześmiał się. - Who's gonna walk you through the dark side of the morning? Who's gonna rock you when the sun won't let you sleep? Who's waking up to drive you home when you're drunk and all alone? Who's gonna walk you through the dark side of the morning? [1] - ujął moją twarz i wyszeptał. Następnie namietnie pocałował - Nie gniewam się, wczoraj byłem w szkou, bo nie wiedziałem co sie dzieje, a ten pocałunek ...
- Żeby to było wszystko co w tej pracy robiłam to świat byłby szczęśliwy - uśmiechnęłam się nieznacznie.
- To co jeszcze robiłaś ? - zagadnął.
- Na prawdę chcesz słuchać o tym jak musiałam udawać orgazm ? - spojrzałam z politowaniem.
- Gdzie jest popcorn, bo zapowiada się na serio ciekawa historia - udawał, że go je. Ja go tylko klepnęłam.
- Kiedyś musiałam uwieść pewnego młodego, przystojnego polityka, Hiszpana. No i był tylko jeden sposób, żeby się wygadał. Musiał przyłapać mnie na zdradzie, więc musiałam przespać się z Dasoul'em, a on pod wpływem złości powiedział wszystko to, czego potrzebowaliśmy, wszystko też się nagrało, a on teraz odlicza dni odsiadki - uśmiechnęłam się na samo wspomnienie, bo to była jedna z naszych najlepszych partnerskich akcji z Soul'em.
- Dobrze, że ze mną jest ci dobrze i nie musisz udawać - spojrzałam na niego spokojnie.
- Jesteś pewny ? - szybko się podniosłam do ucieczki, ale już po chwili wylądowałam w jego objęciach.
- Hmm ?
- Oj no, żartowałam - strzeliłam w noc i głośno roześmiałam




[1] Kto przeprowadzi cię przez wschodzący świt? Kto cię ukołysze kiedy słońce nie pozwoli ci zasnąć? Kto obudzi się by odwieść cię do domu kiedy jesteś pijany i samotny? Kto przeprowadzi cię przez wschodzący świt?

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

6. ¡De Malas!

16.