Dzień przed meczem, czyli ten najbardziej zakręcony. Wszystko musiało być dopięte na ostatni guzik na jutrzejszy wieczór. Dlatego też w wygodnych adidasa, dresie i zwykłej białej koszulce, od rana robiłam maraton po ośrodku. Hotel - załatwiony, stroje - przygotowane, buty - do pary, piłkarze - wszyscy zdrowi i bez okresu... co ? Dobra, uznajmy, że na przykład taki Neymar ma ciężki okres przynajmniej raz na trzy tygodnie. Dobra, dalej. Bilety dla rodziny - wydane, zaproszenia - rozesłane, posiłki - zamówione, skład - dostarczony i potwierdzony, wszystko - prawie gotowe, Maluma - zaniedbany, ups, wystąpił błąd w systemie. Miałam chwilę oddechu, dlatego też udałam się na jakiś lunch. Wybrałam wyjątkowo knajpkę w bezpiecznej odległości od ośrodka, gdyby stało się coś, że jestem potrzebna. Powiadomiłam Eualię, że wychodzę i szybkim spacerkiem doszłam do budynku. Po odebraniu zamówienia, przez przesympatycznego kelnera, wybrałam numer narzeczonego. - Halooo ? - oznajmił zaspany i zaraz po t...
- I kto tu ma głowę na karku ? No kto ? No powiedz mi kto kupił jeszcze pudełko lodów na zapas ? Hmm ? - czy jego czasami można gdzieś zamknąć ? - Nie oszukuj się, skarbie, i tak je dzisiaj zeżresz jak świnka - cmoknęłam go w policzek i poszłam do salonu. - Uważasz, że jestem gruby jak świnia ?! - ups, irytacja. - Nie, uważam, że jesteś wystarczająco gruby na tyle, że mam się za co złapać w łóżku jak odlatuje - puściłam mu oczko, a on rzucił się obok mnie, ale po chwili położył mi się na brzuchu. - Wiesz co ? Kocham cię - te piękne brązowe oczy, pełne miłości i szczerości. - Ja też, nawet nie wiesz jak mocno - ucałowałam go w usta. Słodko wyglądał w tej swojej pudrowo-różowej bluzie, która jakimś dziwnym przypadkiem była też jedną z moich ulubionych. - Nie spytam dokąd i stąd czy stamtąd, bo nie jest ważny kierunek. Z tobą boso dniem i nocą mój najlepszy duet. Złapmy w biegu jakiś zacny trunek. Znasz mój numer, chodź nad strumień, chodź na spacer * - wyszeptałam mu wprost w usta i...
- Wyjaśni mi ktoś co tu się dzieje ? Od kilku dni nie wiem co się z nią dzieje, gdzie jest i czy w ogóle żyje ?! - krzyknąłem do telefonu rozdrażniony. - Niestety nie możemy udzielić panu takich informacji - buc po drugiej stronie telefonu, chyba nie miał żadnych uczuć. - Wiesz co ? Pierdol się ! - rzuciłem telefonem o podłogę. Nie wiedziałem tak na prawdę nic. Chciałem tylko zaspokoić sumienie tym, że nic jej nie jest. Bardzo ją kochałem i martwiłem się. Najzwyczajniej w świecie. ~ PARLAMENT NATO, SPOTKANIE W USA, GODZINA 11:00 ~ - Wszyscy na pozycje - rozkaz to rozkaz. Zajęłam miejsce przy okrągłym stole, na przeciwko Dasoul'a. Wszystko zaczęło się zgodnie z planem i trwało w najlepsze. Ale co dobre się szybko kończy, tak więc piąta osoba, która wyszła na mównicę zdradziła się, ponieważ na marynarce odbijał się kontur broni. Mrugnęłam porozumiewawczo do Soul'a. - Przepraszam przeprasza. Chyba teraz powinnam wyjść ja - widziałam złość na twarzy i zastanawiałam się c...
Komentarze
Prześlij komentarz