Posty

Wyświetlanie postów z 2017

13

- Oho, trochę huczy w głowie, Eulalia ! - zawołałam przyjaciółkę. - Nie krzycz. proszę - przyszła zakwaszona. - A miało się skończyć tylko na lampce - zaśmiałam się - Dobra, zbierajmy się, bo dziś nie dojedziemy do roboty - zwlokłam się z łóżka i podeszłam do walizki. Wyjęłam z niej ubrania i pokierowałam się do łazienki. Po pół godzinie byłam gotowa, czekając na Lalie, zrobiłam śniadanie, które wspólnie zjadłyśmy i pojechałyśmy do ośrodka. *** - Przestań obracać ciągle ten telefon w ręce ! - zganiła mnie przyjaciółka. - Minęło już 24 godziny, odkąd się nie odezwał - wypuściłam powietrze. - Widzę, ze nieźle mu pojechałaś - poklepała mnie po plecach i poszła do gabinetu. *JUAN W TYM SAMYM CZASIE* - A może te 24 godziny ciszy to za dużo już ? - spytałem Miguela, kiedy na tarasie popijaliśmy kawę. - To chyba ona powinna się pierwsza odezwać - upił łyk czarnej cieczy. - W sumie to mi jest głupio, że się zachowałem jak prawilny dupek - podrapałem się po głowie. - R

12

- I kto tu ma głowę na karku ? No kto ? No powiedz mi kto kupił jeszcze pudełko lodów na zapas ? Hmm ? - czy jego czasami można gdzieś zamknąć ? - Nie oszukuj się, skarbie, i tak je dzisiaj zeżresz jak świnka - cmoknęłam go w policzek i poszłam do salonu. - Uważasz, że jestem gruby jak świnia ?! - ups, irytacja. - Nie, uważam, że jesteś wystarczająco gruby na tyle, że mam się za co złapać w łóżku jak odlatuje - puściłam mu oczko, a on rzucił się obok mnie, ale po chwili położył mi się na brzuchu. - Wiesz co ? Kocham cię - te piękne brązowe oczy, pełne miłości i szczerości. - Ja też, nawet nie wiesz jak mocno - ucałowałam go w usta. Słodko wyglądał w tej swojej pudrowo-różowej bluzie, która jakimś dziwnym przypadkiem była też jedną z moich ulubionych. - Nie spytam dokąd i stąd czy stamtąd, bo nie jest ważny kierunek. Z tobą boso dniem i nocą mój najlepszy duet. Złapmy w biegu jakiś zacny trunek. Znasz mój numer, chodź nad strumień, chodź na spacer * - wyszeptałam mu wprost w usta i

11

Nie mieliśmy wytchnienia nawet kiedy byliśmy w domu. Jak nie sprawy prywatne to służbowe i tak w kółko. Kochałam to życie, ale kochałam i to, kiedy mogę usiąść i odpocząć. Lecz ten dzień do takich nie należał. *** Nienagannie wyprasowana spódniczka i opadające na plecy fale. Czarne pończochy, szpilki i grzeczna koszula. Perfumy z dużego domu mody i zaręczynowy pierścionek z 24-karatowego złota z diamentem. Byłam gotowa. Czekałam jeszcze tylko na Kolumbijczyka, który od pięciu minut pastował swoje pantofle. - Zaraz dziurę w nich zrobisz, spokojniej trochę. Już idealnie się błyszczą - po moich słowach odłożył pastę i przejrzał się ostatni raz w lustrze. Poprawił marynarkę, odpiął jeszcze trzeci guzik w białej koszuli, a następnie złapał mnie za rękę i przepuścił w drzwiach. Zakluczył dom, otworzył mi drzwi w swoim samochodzie i z piskiem opon odjechał spod posiadłości. *** - Witam państwa Arias - dyrektor do spraw marketingu ucałował moją dłoń, a następnie podał swoją Ko

10

- Wiesz, Juan, zawsze miałam cię za tajemniczego, ale teraz to już lekka przesada. Jedziemy jakąś pustynną drogą, cholera wie gdzie, a ty jeszcze głupkowato uśmiechasz się pod nosem. Ogarnij się - skrzyżowałam ręce na piersiach i przeniosłam ponownie wzrok na przednią szybę. -  Si te sientes sola, llama a cualquier hora. Toda mi vida te la pongo a tus pies. No pidas permiso, solo ven conmigo. Te subo al cielo y no te dejo caer  [1]  - beszczelnie zaczął śpiewać, ignorując mnie totalnie. - Jak mi nie powiesz, to nigdzie z tobą nie idę, pff - oburzenie, level maksymalny. - Już teraz nic z tym fantem nie zrobisz, KOCHANIE - podkreślił ostatnie słowo swojej wypowiedzi i położył mi rękę na kolanie - Z dzieciństwa chyba wiesz, że niespodzianki lepiej smakują kiedy się o nich nie wie. - To nie zmienia faktu, że i tak cię zatłukę, Arias - wycedziłam przez zęby. - Momentami, z wzajemnością - zaśmiał się i odwrócił wzrok. *** - No i o co tyle bólu dupy ? - zaparkowaliśmy przed niewiel

9.

PRZEPRASZAM ! NIE MOGŁAM DODAĆ WCZESNIEJ DODAJĘ DWA NA RAZ, WIĘC ZACZNIJ CZYTAĆ OD 7 POZDRAWIAM CIEBIE <3 *** Wszedł powoli do wanny, siadając na przeciwko mnie. Piana okrywała moje ciało niczym kołdra. Patrzyłam z pożądaniem w te piękne, brązowe oczy. - Jak się czujesz z tym, że jesteś jedyną laską, której robię dobrze ? - pewne spojrzenie i ta bezpośredniość - zawsze to mi w nim imponowało. Kochałam te intymne rozmowy. - A jak ty się z tym czujesz, że tylko tobie pozwalam sobie zrobić dobrze ? - przygryzłam lekko wargę. - Czuje się jak pan świata, a kiedy wiem, że nie masz nic pod ubraniem kiedy stoimy w tłumie, myślę będę ją dzisiaj wieczorem rżnąc, a potem wracam do teraźniejszości i czuję, że jesteś tylko moja. - ten znajomy dreszczyk przeszedł przez moje ciało. - A wiesz, że kiedy łapiesz moją małą dłoń, patrząc na twoje palce pianisty, chciałabym, żebyś robił mi dobrze gdziekolwiek się da ? - jego ogniki w oczach, cały czas miały mnie na uwadze. - Teraz będę j

8.

- Więc jakie ? Murzynek ? - zagadnęłam znudzona wymyślaniem pomysłów z kosmosu. - Ja najchętniej zjadłbym śmietankowe, z nutellą i truskawkami. - oznajmił seksowym głosem i podszedł do mnie. Siedziałam na blacie a on złapał mnie za uda. - Wiesz, też w sumie mam jakoś na nie ochotę, - przyciągnęłam go bliżej za koszulkę. - Tylko moja dziewczyna mocno kręci mnie. - skradł pocałunek z mojej szyi - Tylko ona jedyna uzależnia mnie, jestem tylko jej. * - jego ręka powędrowała pod moją koszulkę, a on nadal całował moją szyję. - Ej ej ej, stop. Mieliśmy zrobić ciasto, tak ? - zeskoczyłam z blatu. - Po cholerę ci jakieś ciasto skoro masz mnie. - irytacja poziom hard - I mogę ci zdradzić, że jestem słodszy od tego ciasta. - firmowy uśmiech. - Z tym uśmiechem to na promowanie płyty, mnie nie przekupisz. - uśmiechnęłam się dumnie. - To chociaż zrób coś dla mnie. - zagadnął. - Słucham pana. - odwróciłam się w jego stronę. - W samej koszulce wyglądasz zdecydowanie seksowniej. - czego ja się

7. Ver tu cara cuando lo tengas a dentro

- Dom, słodki dom ! - krzyknęłam zaraz po przekroczeniu progu. Była już godzina dwudziesta druga, ponieważ - stety, niestety- samolot się trochę opóźnił. Pobiegłam szybko na górę, zostawiając Juan'a samego z bagażami, i wzięłam ekspresowy prysznic. W swojej łazience. To było coś. Zeszłam na dół, uprzednio ubierając się w dresy, i minęłam się tam z  boy'em,  który też poleciał wziąć prysznic. Poszłam do piwnicy, wyjęłam butelkę jednego z najlepszych win, jakie znajdowały się w naszej kolekcji, i zaniosłam je na górę. Wystawiłam dwa kieliszki i czekałam na Malumę. Pojawił się po chwili, otworzył butelkę, i polał nam do kieliszków. - To za powrót, co prawda chwilowy, ale powrót. - uśmiechnęłam się i wzięłam łyk trunku. Odstawiłam kieliszek, bo w sumie to mieliśmy coś do nadrobienia. Usiadłam okrakiem na jego kolanach i patrzyłam w te piękne oczy koloru kawy espresso. Delikatnie rozsunęłam zamek w jego bluzie, pod którą nie miał nic. Pomogłam mu ją zdjąć i rzuciłam w jakimś niezna

6. ¡De Malas!

Dzień przed meczem, czyli ten najbardziej zakręcony. Wszystko musiało być dopięte na ostatni guzik na jutrzejszy wieczór. Dlatego też w wygodnych adidasa, dresie i zwykłej białej koszulce, od rana robiłam maraton po ośrodku. Hotel - załatwiony, stroje - przygotowane, buty - do pary, piłkarze - wszyscy zdrowi i bez okresu... co ? Dobra, uznajmy, że na przykład taki Neymar ma ciężki okres przynajmniej raz na trzy tygodnie. Dobra, dalej. Bilety dla rodziny - wydane, zaproszenia - rozesłane, posiłki - zamówione, skład - dostarczony i potwierdzony, wszystko - prawie gotowe, Maluma - zaniedbany, ups, wystąpił błąd w systemie. Miałam chwilę oddechu, dlatego też udałam się na jakiś lunch. Wybrałam wyjątkowo knajpkę w bezpiecznej odległości od ośrodka, gdyby stało się coś, że jestem potrzebna. Powiadomiłam Eualię, że wychodzę i szybkim spacerkiem doszłam do budynku. Po odebraniu zamówienia, przez przesympatycznego kelnera, wybrałam numer narzeczonego. - Halooo ? - oznajmił zaspany i zaraz po t