5 Oye baby no seas mala. No me dejes con las ganas

- Tak, tak, rozumiem, aczkolwiek wiem, że aż tyle nie będzie, no ale okey. - przeprowadzanie rozmowy z wyższymi głowami, stało się dzisiaj moim zadaniem. Z Arias'em rozmawiałam tylko chwilę przy śniadaniu. Była już godzina 18, a ja nadal tu tkwiłam i wychodziło na o, że jeszcze się zejdzie.
- Spotkamy się jutro i pogadamy o wszystkim wnikliwiej. - Heves na szczęście był bardzo sympatycznym człowiekiem, co oczywiście było na wielki plus. Wzięłam dokumenty i poszłam do Euli.
- Prawie ogarnięte. - oznajmiłam i usiadłam na ławce obok chłopaków, którzy czekali w kolejce.
- Ja mam jeszcze tą połamaną trójkę - Munir, Pique i połamaniec wszystkich połamańców - Neymar.
- Temu ostatniemu to raczej coś na głowę spadło. - zaśmiałam się, a on o dziwo oderwał się od telefonu.
- Ewentualnie wpadło w oko i promieniuje aż do głowy. - doktor Gerard musiał wtrącić swoje pięć groszy.
- Promieniuje, ale twoja głupota. - wielce oburzony uderzył doktora w ramię.
- Dobra, ja lecę. Spotkamy się w domu, bo już nie mam po co tu siedzieć, a papiery przejrzę w domu. - pożegnałam się ze wszystkimi i zamówiłam taksówkę, którą udałam się do Pedralbes. Kiedy przekroczyłam próg, była godzina dziewiętnasta. Zrobiłam sobie jedzenie i następnie postanowiłam iść się odprężyć podczas długiej kąpieli. Gorąca woda wywołała na moim ciele gęsią skórkę, a piana okrywała moje ciało niczym kołdra. Niespodziewanie rozdzwonił się mój telefon. Upiłam łyka szampana, a następnie odebrałam.
- Tak baby ?
- Stęskniłem się. Za tobą, za twoim głosem, uśmiechem, ciałem. - na końcu lekko się zaśmiał.
- Dirty boy. - uśmiechnęłam się szeroko, jakbym miła nadzieję, że on to zobaczy.
- Te convertiste en mi adicción ven y calma esta obsesion q me matan las ganas de tenerte en mi cama. [1] - zmysłowo wypowiedział do telefonu. Gdyby był tu, wiedziałabym co czynić.
En su cama ... En nuestro cama. [2] - przygryzłam wargę.
Nuestro. - powtórzył. - A co teraz robisz, oprócz tego, że rozmawiasz ze swoim niegrzecznym chłopakiem i zapewne przygryzasz wargę ? - zaśmiał się na ostatnie słowa.
- Oprócz tego, że rozmawiam z moim niegrzecznym chłopakiem i przygryzam wargę, to aktualnie biorę przyjemną kąpiel. - upiłam łyk trunku.
- Wiesz jakbym chciał się znaleźć z tobą tam i wiesz co bym zrobił ? - jego słowa działały na mnie zniewalająco.
- Znając życie wyszeptał byś : Pégate a mi cuerpo que con tu cintura se ajusta [3]., a następnie spełniłbyś moje fantazje, papi. - wiedziałam, że uśmiecha się do telefonu.
 - I zabrałbym cię tam gdzie nie byłaś. - wyszeptał.
- Wiem. - odrzekłam i wypiłam do końca zawartość kieliszka.
- Jeszcze trochę i zabiorę cię tam, a teraz muszę uciekać. Besitos. Mua! - pik pik pik. Zaczęłam odczuwać tą pustkę. Chciałam go przytulić, pocałować, a nawet dać się zabrać w nieznane.

***

- To już uzależnienie ! - krzyknęła Eulaila.
- Raczej obsesja. - oznajmiłam, obracając w dłoniach telefon.
- Też bardzo prawdopodobne, - wyjrzała za okno. - Powieścinie być ze sobą dwadzieścia cztery na dobę.
- Dwadzieścia cztery na dobę to ja się będę z nim pieprzyć jak wrócę. - obojętność.
In the bed all day, bed all day, bed all day. Fucking in, fighting on. [4] - zaczęła z ironią nucić pod nosem.
- A żebyś wiedziała ! - wstałam z krzesła. - A teraz przepraszam, ale idę wypełniać swoje obowiązki. - i trzasnęłam drzwiami, aby następnie udać się do wypełniania papierów.

***

I'm not trying to fuck tomorrow baby I want you, now now [5] - mój narzeczony wznowił moje rozmyślania o nim. Uśmiechnęłam się. Potrafił sprawić, ze jestem mokra, nawet jeśli nie było go w pobliżu.
- I want you have with me, now, in this moment, baby, you make me good. [6] - odpisałam i zablokowałam telefon. Nie miałam czasu na rozmyślanie o nim i o moich bujnych fantazjach. Telefon wylądował w mojej torebce, a ja przeglądałam papiery. Znowu i znowu, aż do usranego wieczora.

~II~

I want you have with me, now, in this moment, baby, you make me good. [7] -  uśmiechnąłem się, a następnie zagryzłem wargę.
- Oj, zrobiłbym. - powiedziałem do siebie,
- Coś się stało ? - zapytała Dani.
- Nie, wszystko w porządku. - uśmiechnąłem się, wstałem od stołu i poszedłem do swojego pokoju. Rzuciłem się na łóżko i myślałem jak wytrzymam jeszcze sześć dni, sześć ciężkich dni. Gdybym tylko mógł teraz przerwać tę trasę ... Spokojnie, dam radę. Mam przynajmniej taką nadzieję.

~II~

Zażenowana tym, że nie wysłałam mu przez resztę dnia żadnego sms'a, wzięłam telefon do ręki. Po pierwsze - 5 nieodebranych. Po drugie - 10 wiadomości. Po trzecie - 2% baterii. Niech to szlag ! Szybko, za pomocą Cartiera, udałam się do domu. Podziękowałam mu i wysiadłam z samochodu, a następnie niczym burza, wparowałam do domu. Szybko podłączyłam telefon i wybrałam numer ukochanego. Jeden sygnał, drugi, trzeci, nic. Cholera, Potem znowu. Pierwszy, drugi, trzeci, nic. Wybrałam numer Dani, na szczęście odebrała.
- Cześć, mam nadzieję, że nie przeszkadzam.
- Nie, jasne, że nie. - powiedziała jak zwykle pogodnym głosem.
- Jest tam może Maluma gdzieś ? - przeszłam do sedna.
- Jest, ale właśnie gra koncert. Martwił się o ciebie, w sumie to ma zaraz przerwę, więc przekażę, że dzwoniłaś. - kurde, zapomniałam ! Jeszcze te wyrzuty sumienia.
- Okey, więc będę czekać. Pa ! - rozłaczyłam się i rzuciłam na łóżko. Czas  dłużył się niemiłosiernie. Zastanawiałam się czy będzie zły, ale w sumie kto by nie był ?
- Quiero volver a explorar... [8] - szybko odebrałam.
- Halo ?
- Nareszcie ! Kurde, myślałem, że coś się stało. - oznajmił z wyrzutem.
- Yyy... No nareszcie. Byłam zabiegana i nie miałam czasu. Tak wiem, ile zajmuje napisanie krótkiej wiadomości. - odrzekłam ze skruchą.
- Żeby mi to było ostatni raz, ale teraz nie mogę już gadać. Grunt, że wszystko w porządku, może odezwę się później. Cześć. - pik pik pik. Czy się nie gniewa ? Nie byłabym tego taka pewna, ale nie zaśmiecając sobie już dzisiaj głowy, poszłam przygotować się do spania, a telefon nie zadzwonił już ani razu dzisiejszego dnia.

***

Nie najlepszy humor dawał o sobie znać już od samego rana, dlatego też z wyrzutem wymalowanym na twarzy, zwlokłam się z łóżka i ogarnęłam się do pracy. Czarna obcisła sukienka i złote szpilki od samego Cristian'a Laboutin'a, prezentowały się razem jak należy. Pomimo mojego słabego samopoczucia, czekała mnie dzisiaj rozmowa w imieniu Lucho, z przedstawicielami Madrytu, a także z kapitanem owego zespołu. Szybko złapałam torebkę, uprzednio wrzucając do niej telefon i taksówką udałam się pod gmach barcelońskiego biura. Po dotarciu na miejsce, jak się okazało, goście już czekali, aczkolwiek to oni przyjechali za wcześnie.
- Kevin Roldan, baby ! - na cały głos na korytarzu krzyczał Gerard, nucąc pod nosem Me tienes loco.
- Przymknij się trochę ! Zidane i Ramos siedzą w sali konferencyjnej, a ty się wydzierasz. - chciałam go strzelić w głowę, ale był trochę za wysoki.
- Po pierwsze to Sergio już śpiewał ze mną, a po drugie Eulalia już się nimi dobrze zajęła. - uśmiechnął się.
- Cholera, znowu Ramosa podrywa ?! - krzyknęłam i szybkim krokiem udałam się do pomieszczenia. Pchnęłam szklane drzwi i po chwili z uśmiechem wymalowanym na twarzy, powitałam przybyłych madristów. - Eula, mogę cię prosić na chwilę ? - uśmiechnęłam się znacząco w stronę przyjaciółki i wziełam ją na korytarz.
- Znowu go podrywasz ? Ty, barcelonistka z krwi i kości ?! Ciekawe co powiedziałby twój narzeczony. - prychnęłam.
- Tak, tak, zapewne nic już go to nie obchodzi. - uśmiechnęła się.
- Jak to ? - zdziwienie na mojej twarzy było nie do ukrycia.
- Wczoraj doszliśmy do wniosku, ze to był błąd. - nie była ani smutna, ani przybita. O co tu do cholery chodzi ?!
- Ale byliście zaręczeni ! - nic już nie rozumiałam.
- Byliśmy, pierścionek mogłam sobie zostawić, a teraz lecę leczyć piłkarzy, a i w ogóle to Rafinha zaprosił mnie na randkę dziś wieczorem, więc prędko nie wrócę. - szeroko się uśmiechnęła i odeszła. Chwilę ochłonęłam i weszłam do środka ponownie.
- Przepraszam, ale sprawy organizacyjne, sami wiecie jak to jest. - zajęłam miejsce na przeciwko nich i zaczęliśmy prowadzić rozmowę.

***

Ramos cały czas mi się przyglądał. Chciałam nie zwracać na to uwagi, ale miał coś w sobie, w tym swoim urzekliwym spojrzeniu, ale nie był moim Juan'em.
- Więc do zobaczenia w czwartek. - podałam rękę trenerowi, a następnie Sergiemu, który ją ucałował. Niczego nie dając po sobie poznać, odprowadziłam ich do wyjścia, a sama poszłam do Rosberg. - Czy on musi się tak patrzeć ? - usiadłam na ławce, a Messi popatrzył zdziwiony.
- Przecież się tak nie patrzę, okey ? - zaśmiał się.
- Nie o ciebie pacanie chodzi, i tak, musi. - spojrzała na mnie i zacisnęła usta w wąską linię.
- Ale jak Aria's to on się nie patrzy. - zaśmiałam się i zdjęłam szpilki. - Wracam do roboty. - wzięłam je w ręce i na bosaka poszłam do swojego tymczasowego biura.  Za względu na to, że aktualnie miałam przysłowiowe wolne wzięłam prywatnego laptopa i ogarniałam sprawy związane z Royalty World. Zaczęłam rozpisywać umowę i przypomniało mi się, ze na tym komputerze nie mam potrzebnego załącznika, który miałam dodać do dokumentu. Wzięłam telefon i wykręciłam numer ukochanego.
- Kochanie, stęskniłaś się ? - zaśmiał się.
- Za tobą zawsze. - przecedziłam przez zęby - Ale bądźmy poważni panie Aria's. - poważnym tonem rzekłam, bawiąc się przy okazji długopisem.
- Kochanie, w porządku ? - roześmiał się.
- Panie Aria's, prosiłam pana. Niech wyśle mi pan załącznik do umowy, bo z tego co wiem, jest na pana laptopie, a jest mi bardzo potrzebny.
- Oczywiście pani Aria's. - był poważny, ale mówił to zabawnym tonem.
- Nie jestem Aria's, jestem Crispim. - końcówka mojej powagi już się wyczerpywała.
- Już niedługo. - rzekł zmysłowym głosem.
- Panie Aria's ! Proszę przestać ! Wie pan jak to się nazywa ? To się nazywa mobbing i w każdej chwili mogę pana pozwać.
- Za seks w moim łóżku z pracownicą, też ? - zagadnął.
- Jeżeli nie dostał pan pisemnej zgody, to jasne, że tak.
- A wysłałaby mi pani ? Chciałbym mieć dowód. - zrobił się poważny, chociaż wiedziałam, że pewnie dusi się ze śmiechu.
- Nie, nie wyślę. A dowody... Wydaje mi się, że w tej sytuacji są zbędne. Będę litościwa i pana nie pozwę, ale nie ma nic za darmo panie Aria's. - dumna uśmiechnęłam się pod nosem.
- Hmm... więc może seks ? - idiota już na zawsze będzie idiotą.
- Czy pan uważa, że seks wszystko załatwi ? Jest pan nie możliwy. - pokiwałam głową, chociaż wiedziałam, że nie ma opcji, żeby to widział.
- To może pieniądze ?
- To się nazywa przekupstwo i jest nielegalne ! - oburzony duszek się we mnie odezwał.
- To niech pani wybiera - albo coś z tych rzeczy, albo będzie czyszczenie etatów.
- A to jest już szantaż ! - oburzenie na 100%
Tu eres puro, puro chantaje [8] - jego seksowny głos sprawił, że przeszły mnie ciarki.
- Panie Aria's - westchnęłam.
Oye baby no seas mala. No me dejes con las ganas. [9] - zaczęłam rozpływać się coraz bardziej.
- Panie Aria's, teraz to pan przesadził, do widzenia. - i się rozłączyłam. Kiedy tylko odłożyłam telefon zaczęłam się śmiać, lecz nie na długo, bo pan Aria's znowu dzwonił.
- Tak, kochanie ? - powiedziałam radosnym głosem.
- Chciałem się spytać czy wszystko w porządku. - był zdziwiony moim zachowaniem, a ja robiłam z niego głupka.
- Tak, jasne, a czemu miałoby nie być ? Coś się stało ? - nabijałam się z niego, a on coraz bardziej nieogarnięty mi odpowiadał.
- Po protu myślałem... Dobra, nie ważne. A jak w pracy ?
- Ogólnie dobrze, aktualnie ogarniam nasze rzeczy i czekam na dokument od pana Arias'a. - przedłużyłam ostatnie słowa.
- Yhymmm ... - po chwili ciszy na laptopie przyszła do mnie wyczekiwana wiadomość.
- O widzę, że już wysłał, wiec będę uciekać, bo potem mam tu jeszcze parę spraw do zamknięcia.
- Pa, baby.


[1] Zmieniłaś się w moje uzależnienie, przyjdź i uspokój tą obsesję. Zabijają mnie chęci posiadania ciebie w moim łóżku.

[2] W twoim łóżku... w naszym łóżku.

[3] Przysuń się do mojego ciała, tak abyś się do niego dopasowała.

[4] Być w łóżku cały dzień, łóżku cały dzień, łóżku cały dzień. Pieprzyć się i walczyć w nim.

[5] Nie próbuję pieprzyć się jutro kochanie, chcę Cię, teraz, teraz.

[6] Chcę cię mieć przy sobie, teraz, w tej chwili, kochanie, zrób mi dobrze.

[7] Chcę znów odkrywać ...

[8] Jesteś czystym, czystym szantażem..

[9] Hej, kochanie, nie bądź skąpa. Nie zostawiaj mnie tęskniącego.

***
------> 20 PAŹDZIERNIKA

Komentarze

  1. Jak mogłaś mi to zrobić? :o Ja chcę mojego męża!! Chociaż... Dopuszczam możliwość związku Eulalii z Ramosem ;p

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

6. ¡De Malas!

16.

14